Wszyscy 4 zatrzymani to członkowie organizacji Patriota Ukrainy. Rzecznik Służby Bezpieczeństwa Maryna Ostapenko poinformowała, że jej funkcjonariusze przeszukali biuro ruchu w Wasylkowie pod Kijowem i znaleźli tam ulotki z groźbami pod adresem prezydenta, a także ładunek wybuchowy, który był wypełniony różnymi metalowymi przedmiotami: gwoźdźmi, śrubami i nakrętkami.
Prawicowi działacze twierdzą, że to prowokacja, a znalezione przedmioty były podrzucone. Popiera ich związana z nacjonalistami dziennikarka i blogerka Olena Biłozerska. "Żeby trzymać bombę w biurze organizacji, która ma reputację radykalnej, trzeba być szalonym. Znam tych chłopców - oni nie są szaleni" - argumentuje w swoim dzienniku internetowym.
Na początku roku na Ukrainie aresztowano kilku działaczy prawicowych w związku z wysadzeniem w powietrze pomnika Stalina w Zaporożu. Władze wykorzystały to jako pretekst do przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji przeciwko nacjonalistom.