Pod pomnik ofiar Czarnobyla przychodzą rodziny tych, których bliscy zginęli w wyniku eksplozji, a także ci, którzy zajmowali się gaszeniem reaktora i budową pierwszego sarkofagu. Większość z nich mieszkała w Prypeci, mieście położonym tuż koło elektrowni. Co rok tych, którzy pozostają przy życiu, jest coraz mniej.
Ratownicy i strażacy narzekają, że władze przypominają sobie o o nich tylko w związku z kolejnymi rocznicami awarii. Jeden z nich powiedział, że miesięcznie wydaje 1500 hrywien na lekarstwa, za mieszkanie płaci 500 hrywien, a emerytura to 2 tysiące hrywien. "Wtedy byliśmy komuś potrzebni, a teraz już nie" - dodaje.
Bezpośrednio w wyniku eksplozji zginęło 20 pracowników elektrowni i 6 strażaków gaszących pożar. Liczbę tych, którzy zmarli potem w wyniku chorób związanych z promieniowaniem, dotąd trudno obliczyć.