Oficjalnie decyzja została uzasadniona tym, że prawdopodobnie wyłudzili oni polskie wizy. Organizator rajdu Pawło Sawczuk odrzucił te oskarżenia i powiedział, że decyzja miała jednoznaczne podstawy polityczne. "Jest człowiek, znajdzie się paragraf" - podkreślił rozmówca Polskiego Radia. Jego zdaniem, rajd miał propagować zdrowy styl życia na przykładzie Stepana Bandery. Jego uczestnicy wracają obecnie do Lwowa, gdzie chcą się skontaktować z adwokatami, którzy zajmą się procedurą odwołania od decyzji.
Pawło Sawczuk odrzucił także zarzuty organizacji kresowych dotyczące propagandy faszyzmu. Zaznaczył, że trudno określić przywódcę ukraińskich nacjonalistów mianem faszysty jeżeli siedział on w obozie w Sachsenhausen, a jego bracia zginęli w Oświęcimiu. Według niego, protestujący posługują się radzieckimi schematami myślowymi. Propaganda ZSRR przedstawiała bowiem ukraińskich nacjonalistów jako faszystów. Dotąd na wschodniej Ukrainie, pogardliwie określa się mieszkańców zachodniej części kraju mianem "banderowców".