Ukraina - Komorowski - Swoboda
Ukraińska Swoboda nie będzie organizować demonstracji przeciwko wizycie Bronisława Komorowskiego w Łucku. Prezydent Polski ma zamiar przyjechać do stolicy Wołynia jutro.
Kierujący klubem Swobody w wołyńskiej radzie obwodowej Ołeksandr Pirożyk powiedział, że nie są planowane żadne akcje związane z wizytą Bronisława Komorowskiego. Prezydent ma zamiar wziąć udział w Łucku w mszy świętej w intencji ofiar rzezi wołyńskiej, a potem pojechać do położonego 60 kilometrów dalej Kisielina, gdzie 11 lipca 1943 roku nacjonaliści zabili 90 bezbronnych Polaków.
Wołyńska Swoboda ostro krytykuje uchwały Senatu i Sejmu dotyczące rzezi wołyńskiej. Nacjonalistów oburzyło określenie tych wydarzeń mianem "czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa". Zdaniem szefa wołyńskiego ośrodka Swobody, deputowanego Rady Najwyższej, Anatolija Witiwa, w Warszawie mamy do czynienia z antyukraińską histerią, a prawda jest fałszowana. W swoich oświadczeniach określa on Polskę mianem "najeźdźcy" i "okupanta" o "neoimperialistycznych ambicjach". Stara się on uzasadnić zbrodnie nacjonalistów i wspierającej ich ludności cywilnej polityką polskich władz przedwojennych, między innymi, represjami, likwidacją ukraińskich szkół oraz burzeniem cerkwi prawosławnych w latach '30.
Inny deputowany Swobody, Jurij Syrotiuk, powiedział, że jego partia przygotowuje Warszawie "cywilizowaną, polityczną odpowiedź", a w przyszłym roku na Ukrainie powinna zostać uczczona pamięć Ukraińców zabitych w okolicach Chełma w 1944 roku. Chodzi tu zapewne o ofiary akcji odwetowych polskiego podziemia.
Zdaniem Jurija Syrotiuka, polscy politycy zniszczyli dobre stosunki Warszawy i Kijowa, a obecnie przyjaźnią się oni z antyukraińskimi działaczami Partii Regionów, na przykład, deputowanym Wadymem Kolesniczenką, znanym ze swoich prorosyjskich poglądów. "Wszystko, co można było popsuć, Polacy popsuli" - konstatuje Jurij Syrotiuk.
IAR
