Kilka godzin po incydencie Barack Obama zadzwonił do prezydenta Karzaja wyrażając głębokie ubolewanie, przekazując kondolencje i obiecując ukaranie winnych. To samo zrobił sekretarz obrony Leon Panetta.
Rzecznik Pentagonu kapitan John Kirby przyznaje, że
sprawa jest bardzo poważna. "Jest jasne, że to było działanie pojedynczego żołnierza a jego motywów na razie nie rozumiemy. Ten tragiczny incydent ma zasadniczy wpływ na warunki w jakich nasze wojska prowadzą swoja misję".
Niepokój Amerykanów wynika faktu, że był to kolejny incydent, który wywołał oburzenie Afgańczyków. W styczniu żołnierze USA spalili półtora tysiąca książek wśród których były egzemplarze Koranu. Wcześniej w Internecie pojawił się film, na którym kilku amerykańskich żołnierzy oddawało mocz na ciała zabitych bojowników. Biały Dom obawia się, że te zdarzenia mogą doprowadzić do fiaska negocjacji z Talibami jakie toczą się obecnie w Afganistanie.
IAR