Śnieg i marznący deszcz najbardziej skomplikował życie nieprzyzwyczajonych do ciężkiej zimy mieszkańców południowych stanów - Teksasu, Arkansas i Oklahomy. Na drogach doszło do setek wypadków, w których łącznie zginęło 20 osób. Z powodu zbierającego się na gałęziach lodu, przewróciło się tysiące drzew, blokując drogi i niszcząc linie energetyczne. Ponad 800 tysięcy domów zostało pozbawionych energii elektrycznej.
Kilka centymetrów śniegu spadło też w Waszyngtonie, co spowodowało odwołanie zajęć w szkołach. Zaskoczony tym był prezydent Barack Obama. "Moje dzieci zwróciły uwagę, że w Chicago nigdy nie zamykają szkół, a jak spadnie śnieg, to uczniowie na przerwach wychodzą na zewnątrz. Przydałoby się tu trochę hartu ducha" - powiedział.
Władze Waszyngtonu i okolicznych gmin zamykają szkoły nawet przy minimalnych opadach śniegu, tłumacząc to bezpieczeństwem dzieci. Stosunkowo ciepły klimat sprawia bowiem, że miasto nie inwestuje w spychacze i piaskarki, a kierowcy nie zmieniają też opon na zimowe, bo przydają się one tylko przez kilka, kilkanaście dni w roku.