Efekty będą znane za kilka miesięcy - uważają eksperci. Na razie ustawa spowodowała chaos i niepewność wśród chorych, czy ich sytuacja się nie pogorszy. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz przekonywał na ostatniej konferencji prasowej, że ustawa była konieczna, by uporządkować rynek leków. Podkreślił, że ustawa wprowadza stałe ceny leków w każdej aptece. Zabronione będą promocje leków. Ustawa wymusiła przeprowadzenie negocjacji cen leków z firmami farmaceutycznymi. Niektóre leki były najdroższe w Europie. Minister podkreślił, że zmiany są w interesie chorych.
Wynikiem negocjacji z firmami jest nowa lista leków refundowanych, która wprowadziła niepewność i zamieszanie. Eksperci uważają, że wprowadzenie tak wielu zmian wymagało więcej czasu niż ustawodawca przewidział. Konrad Pszczołowski, ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreślił, że zmiany były potrzebne. Według niego, państwo musi oszczędzać, nie może ponosić nadmiernych wydatków na leki. Skoro zorganizowało system refundacji i dofinansowywania w systemie opieki zdrowotnej , to jest naturalne, że pilnuje sposobu wydatkowania publicznych pieniędzy. Ekspert natomiast źle ocenił sposób przeprowadzenia akcji informacyjnej, dotyczącej zmian.
Dodatkowo sytuację komplikuje protest lekarzy. Medycy nie godzą się na kary, które ustawodawca dla nich przewidział, gdy wypiszą leki refundowane choremu bez uprawnień. Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel ogłosił dwa dni temu, że lekarze nie będą wpisywać na recepcie refundacji. W rezultacie chorzy mogą mieć problem z dostępem do leków refundowanych.
IAR
