W Bangalore i w Delhi oddano ostatnie honory jego podwładnym, którzy zginęli mniej więcej w tym samym czasie, co i on. Pogrzeby przerodziły się w manifestację sprzeciwu zwykłych Hindusów wobec aktów terrorystycznych.
Jednocześnie w sms-ach nadsyłanych do mediów podczas transmisji z uroczystości pogrzebowych mieszkańcy Indii oskarżali polityków o nieumiejętność zwalczania plagi terroryzmu w Indiach. Politykom i władzom zarzucano, iż oddają się jałowym sporom politycznym, a w kraju panuje chaos sprzyjający terrorystom.