W Niemczech rozpoczął się jeden z największych procesów ostatnich lat. Przed sądem w Monachium stanęła Beate Zschäpe, oskarżona o współudział w zamordowaniu - z powodów rasistowskich - dziesięciu osób, w większości pochodzenia tureckiego oraz policjantki.
Zschäpe, domniemana członkini neonazistowskiej organizacji terrorystycznej NSU - "Narodowosocjalistyczne Podziemie", jest podejrzewana także o współorganizowanie zamachów bombowych, napadów na banki i podpaleń. Kobieta nie przyznaje się do winy. Grozi jej dożywocie. Wraz z nią przed sądem stanęło czterech współoskarżonych.
Beate Zschäpe po wejściu do sądu, stała z założonymi rękami. Odwracała się plecami do kamer. Była ubrana w czarny żakiet i białą bluzkę. Rozmawiała szeptem ze swoimi prawnikami.
Przed sądem zgromadził się tłum dziennikarzy i gapiów, chcących zasiąść na sali. Procesowi towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Do zabezpieczenia okolicy zostało wysłanych około 500 policjantów. Ochraniali też kilka demonstracji. Najbardziej aktywni wśród demonstrujących są antynaziści i przeciwnicy rasizmu.
38-letnia Zschäpe jest w areszcie od chwili aresztowania 8 listopada 2011 roku. Cztery dni wcześniej jej wspólnicy, Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt, popełnili samobójstwo podczas nieudanego napadu na bank.
Planuje się, że proces potrwa około roku. Oskarżycielami posiłkowymi jest 80 krewnych zamordowanych mężczyzn i policjantki. Sąd zamierza przesłuchać ponad sześciuset świadków.
IAR
