Od jutra w polskiej armii zacznie obowiązywać nowy system szkolenia, a jednostki wojskowe będą działać według zmodyfikowanych przepisów. Ma to ścisły związek z uzawodowieniem wojska.
Wdrażanie przez Ministerstwo Obrony Narodowej profesjonalizacji armii oznacza między innymi, że zmieni się porządek dnia i tok służby w jednostkach - mówi rzecznik Sztabu Generalnego, pułkownik Sylwester Michalski.
POSŁUCHAJ SYLWESTRA MICHALSKIEGO:
Zmiany w jednostkach mają też związek z unijnymi dyrektywami. W myśl tych przepisów żołnierz zawodowy w ciągu tygodnia ma służyć w jednostce 40 godzin. Te ramy czasowe były wyznacznikiem dla Sztabu Generalnego - mówi pułkownik Michalski.
POSŁUCHAJ SYLWESTRA MICHALSKIEGO:
Wprowadzenie nowego porządku dnia ma poprawić komfort służby żołnierzy dojeżdżających z innych garnizonów. Będą oni mogli wyjeżdżać do rodzinnych domów w piątek wczesnym popołudniem. Służba tego dnia będzie się bowiem kończyć o 13.30.
Zmiany w funkcjonowaniu jednostek nie podobają się szefowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Aleksandrowi Szczygle.
POSŁUCHAJ BYŁEGO SZEFA MON:
Nowe zasady działania jednostek wojskowych wiążą się również ze zmianami w żywieniu żołnierzy. Wojskowy, który będzie się szkolił 8 godzin, nie dostanie posiłku. Będzie się musiał zadowolić kanapkami z domu i obiadem w kantynie, za który sam zapłaci.
Z wyliczeń ministerstwa obrony wynika, że zniesienie całodniowego wyżywienia w jednostkach da około 250 milionów złotych oszczędności.
Do końca 2010 roku armia - złożona wyłącznie z zawodowców - ma liczyć 100 tysięcy żołnierzy służby czynnej i 10 tysięcy żołnierzy rezerwy. W kolejnym roku Narodowe Siły Rezerwowe mają liczyć 20 tysięcy osób.