Początkowo sądzono, że przyczyną wybuchów był wyciek gazu, ale gubernator Stambułu oświadczył, że był to atak terrorystyczny. Według telewizji CNN-Turk, policja podejrzewa, że za zamachem stoją rebelianci z Partii Pracujących Kurdystanu. Walczą oni o niepodległość Kurdystanu.
Mieszkający w Stambule brytyjski dziennikarz Andrew Finkel powiedział BBC, że do zamachu doszło w zatłoczonej dzielnicy Gungoren. Podkreślił, że w tej dzielnicy, leżącej między centrum a lotniskiem, mieszka klasa pracująca. Zdaniem dziennikarza, trudno powiedzieć, co było przyczyną, że ataku dokonano właśnie tam.
Był to najbardziej tragiczny zamach w Turcji od pięciu lat.