ekipa Zbigniewa Ziobry żądała zatrzymania osób o znanych nazwiskach, mimo że nie było na nich mocnych dowodów - pisze "Newsweek". W rozmowie z IAR Marek Wełna powiedział, że nie będzie komentował sprawy, ponieważ w ten sposób złamałby tajemnicę śledztwa.
Jak wyjaśnia "Newsweek" prokurator Wełna miał o tym mówić w śledztwie przeciw Zbigniewowi Ziobrze, prowadzonym przez prokuraturę w Płocku. Sprawa dotyczyła ujawnienia tajnych materiałów prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Według informacji, do których dotarł "Newsweek", Wełna opowiedział, że były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, prokurator krajowy Janusz Kaczmarek i dyrektor Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski, w śledztwie dotyczącym mafii paliwowej, szczególną uwagę zwracali na ludzi związanych z lewicą. Chodziło między innymi o ówczesnych posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jacka Piechotę i Małgorzatę Ostrowską oraz o Sławomira Millera, przyrodniego brata Leszka.
"Newsweek" pisze, że zeznania Wełny znajdują się wśród dokumentów, którymi dysponuje sejmowa komisja śledcza. Próbuje ona ustalić czy za rządów Prawa i Sprawiedliwości miały miejsce naciski na prokuratorów. Tygodnik ustalił, że ten temat zostanie poruszony w trakcie prac komisji. Zarzuty Wełny odparł Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem, krakowski prokurator kłamie - czytamy w "Newsweeku".