Głosowanie zakończyło się już w niewielkiej miejscowości Dixville Notch w stanie New Hampshire. Przy 100-procentowej frekwencji wygrał Obama, na którego oddano 15 z 21 głosów. Po raz pierwszy od 40-stu lat w tej miejscowości wygrał kandydat demokratów.
Głosowanie trwa na wschodnim wybrzeżu; przed lokalami w Nowym Jorku i innych miastach tworzą się długie kolejki. Szacuje się, że w dzisiejszych wyborach głosy odda około 130 milionów Amerykanów. We wcześniejszym głosowaniu, które odbywa się w niektórych stanach, wzięła udział rekordowa liczba 27 milionów osób.
Ostatni do urn pójdą mieszkańcy Alaski. Pierwsze rezultaty głosowania pojawią się w nocy czasu polskiego. Jeśli przewaga któregoś z kandydatów będzie duża to nazwisko nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych będziemy znać jeszcze przed świtem. W wypadku niewielkiej różnicy głosów trzeba będzie poczekać kolejnych kilka godzin.
Niezależnie od wyniku wybory przejdą do historii - Amerykanie wybiorą bowiem albo pierwszego czarnoskórego prezydenta Baracka Obamę albo pierwszą kobietę-wiceprezydent Sarę Palin. Obaj główni kandydaci startują z hasłami zmian, a republikanin John McCain wielokrotnie odcinał się od rządów George'a Busha.
Prezydent w Stanach Zjednoczonych jest wybierany na cztery lata. Jego uprawnienia można porównać do połączonych funkcji premiera i prezydenta w Polsce.
Prezydent USA jest głową państwa, szefem administracji federalnej, naczelnym dowódcą sił zbrojnych, szefem rządu, a także liderem swojej partii. Konstytucja nadała mu wiele prerogatyw, co sprawia, iż zajmuje on kluczowe miejsce w systemie politycznym Stanów Zjednoczonych.