Jak ocenił dyrektor lotniska Michał Marzec, awaryjne lądowanie i późniejsza akcja ratownicza pokazały, że procedury obowiązujące w polskich portach lotniczych są skuteczne.
Wczoraj do usunięcia samolotu, który blokował pas startowy i spowodował zamknięcie lotniska, użyto poduszek pneumatycznych. Na nich podniesiono samolot,następnie wysunięto podwozie. Dopiero wtedy udało się odholować maszynę do hangaru, a następnie uprzątnąć pas startowy.
Michał Marzec poinformował, że każdy dzień przerwy w pracy lotniska to około 1,5 miliona złotych straty. Podkreślił, że port lotniczy jest ubezpieczony na wypadek takich sytuacji i będzie dochodził odszkodowania. Dodał, że jeśli chodzi o nawierzchnię pasa, nie stwierdzono praktycznie żadnych uszkodzeń.
Michał Marzec poinformował, że według opinii przedstawicieli Boeinga, samolot może w ciagu miesiąca wrócić do latania.