Jak wyjaśnia w rozmowie z IAR rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego Marta Milewska wyniki kontroli wykazały, że ponad 230 pracownikom wypłacono wynagrodzenia, mimo że nie zjawiali się na próbach i koncertach.
Kontrola wykazała też, że w zależności od imprezy od 18 do 60 % biletów rozdawano za darmo. Kontrolerzy zwrócili też uwagę na przerost zatrudnienia. "Zatrudnienie w tej instytucji to ponad 320 osób, z czego aż jedna trzecia to są pracownicy administracji" - powiedziała rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.
Zarzuty odpiera zastępca dyrektora opery Edward Pałłasz. Jego zdaniem wyniki kontroli świadczą o nieznajomości specyfiki pracy w operze. Opera nie jest wartownią wojskową - komentuje wicedyrektor i dodaje, że nie wszystkie zajęcia są dla artystów obowiązkowe.
Edward Pałłasz odniósł się też do zarzutu o zbyt dużą liczbę pracowników administracyjnych. Jego zdaniem takie przedstawienie sprawy to nieznajomość specyfiki pracy opery i próba jej dyskredytacji. "Wśród tej 70-tki jest 13 pracowników scenicznych, 6 garderobianych, bileterki, trzy osoby pracujące w impresariacie itd. Klasyfikowanie tej całej grupy zawodowej jako administracji świadczy o niezwykłej indolencji, a poza tym jest to jawne nadużycie, które ma zdyskredytować funkcjonowanie opery" - powiedział Edward Pałłasz.
Kontrola obejmowała okres od stycznia zeszłego roku do lutego 2012. W związku z jej wynikami zarząd województwa mazowieckiego podjął wczoraj decyzję o nieprzyjęciu złożonej przez dyrektora opery rezygnacji, wszczął natomiast procedurę odwołania z powodu naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych.
IAR
