Kilkaset osób ruszyło krótko po 11.00 sprzed dworca PKS Stadion na warszawskiej Pradze, by przejść ulicami aż do Placu Bankowego , pod Komendę Stołeczną Policji.
Organizatorzy zapewniali o pokojowym charakterze marszu. Niesli transparenty: "Max nie był agresywny, nie atakował policji, więc dlaczego nie żyje", "Rasizmowi Stop. Stop Brutalności policji". Uczestnicy podkreślali, że niedopuszczalne jest, by zabić człowieka za drobny handel. Zarzucali mediom stronniczość w relacjonowaniu tragedii.
Warszawska policja odpiera zarzuty rasizmu kierowane pod jej adresem. Rzecznik warszawskiej policji podinspektor Maciej Karczyński powiedział IAR, że policja nie może szegółowo komentować zajścia, gdyż trwa postępowanie prokuratorskie. Jednak jak zaznaczył, oskarżanie policji o rasizm jest niestosowne. "Sięgając po broń korzystamy z prawa danego nam przez państwo polskie, stoimy na straży tego prawa i bezpieczeństwa obywateli "- mówił. Maciej Karczyński przypomniał, że w warszawskiej policji pracuje policjant pochodzenia nigeryjskiego.
Do tragicznego zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu w trakcie policyjnej kontroli na bazarze przy stadionie.
W trakcie kontroli handlujących, jeden z kupców zaczął uciekać. Policjanta i kolegę, który biegł za nim, miała następnie zaatakować grupa mężczyzn. Wtedy miało dojść do szamotaniny, w trakcie której padł śmiertelny strzał. Okoliczności zdarzenia są wyjaśniane przez prokuraturę.
W sprawie śmierci nigeryjskiego sprzedawcy, toczą się dwa postępowania, w tym przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza.
Przesłuchano wszystkich zatrzymanych, łącznie 33 osoby. 25 usłyszało zarzut czynnej napaści na policjantów.