Zabierając głos na zakończenie wieczoru Benedykt XVI wyznał, że słuchając muzyki wspominał, jak razem z bratem w 1941 roku byli na festiwalu mozartowskim w Salzburgu. Byłem wtedy prostym chłopcem, mówił papież, i koncerty były dla mnie czymś więcej niż muzyką, były modlitwą, co, jak dodał, nieuchronnie zaważyło na jego biografii.
Mówiąc o 85 latach swego brata, papież stwierdził, że nie były one łatwe: kryzys gospodarczy, wojna, nazizm. Przyszło nam przeżywać mroczne chwile, powiedział Benedykt XVI, dodając, że wtedy właśnie narodziło się ich wspólne powołanie.
Nawiązując do wysłuchanego utworu, którego Mozart nie ukończył, Benedykt XVI zauważył, że i życie człowieka jest zawsze nieukończone, pozostaje oczekiwanie i prośba.