Opublikowany przed media list biskupa Williamsona nie jest adresowany ani do papieża, ani do watykańskiej komisji, zajmującej się kontaktami z lefebrystami - zwrócił uwagę ksiądz Lombardi. Oprócz zastrzeżeń natury formalnej, wątpliwości budzi także treść listu, która nie spełnia warunków, postawionych w nocie sekretariatu stanu z 4 lutego. Powiedziano w niej wyraźnie, że aby powrócić do posługi biskupiej w Kościele, Williamson powinien publicznie odciąć się od swych poglądów, dotyczących Holokaustu.
Tymczasem biskup negacjonista nie wspomniał o zagładzie Żydów w czasie drugiej wojny światowej i ograniczył się do stwierdzenia, że "byli ludzie, którzy doznali niesprawiedliwości ze strony Trzeciej Rzeszy".