Wielka Brytania walczy z huraganowymi wiatrami i będącymi ich rezultatem powodziami. Mieszkańcy wielu rejonów krajów musieli od rana zmagać się z chaosem komunikacyjnym.
Część gospodarstw nie ma prądu. Najgorsza sytuacja jest na północy Anglii i Walii, ale skutki żywiołu odczuć można też np. na południowym wschodzie kraju.
Powroty do domów po Świętach były dla wielu Brytyjczyków horrorem - nie kursowały pociągi, zamknięte były mosty, a na drogach tworzyły się gigantyczne korki. Około 13 tysięcy domów ciągle nie ma prądu. Służby usuwają szkody, ale w Hampshire, Kent i Sussex nie maja dojścia do infrastruktury. Gleba w wielu miejscach jest już nasiąknięta wodą, poziom wody cały czas szybko się podnosi.
Służby apelują o ostrożność na drogach. Na wybrzezu wiatr może osiągac prędkość 130 kilometrów na godzinę.
IAR
