We wrześniu zeszłego roku doszło do rozpadu koalicji Naszej Ukrainy-Ludowej Samoobrony i Bloku Julii Tymoszenko. Po 3 miesiącach sojusz się odrodził, ale w składzie rozszerzonym o Blok Wołodymyra Łytwyna. Rada Ministrów wraz z premierem nie zmieniła się, jednak Wiktor Juszczenko twierdził, że faktycznie została powołana nowa koalicja, która znów powinna zaproponować kandydaturę premiera. Ponieważ tego nie zrobiła, de facto rząd Julii Tymoszenko co najmniej od grudnia działa niezgodnie z prawem. Prezydent przekonywał, że w związku z tym ma prawo rozwiązać parlament. Trybunał Konstytucyjny nie przyznał jednak Wiktorowi Juszczence racji i orzekł, że przy zmianie formatu koalicji zaproponowanie nowej kandydatury premiera jest jedynie "prawem", a nie "obowiązkiem" nowego sojuszu.
Prezydent dąży do rozwiązania Rady Najwyższej ponieważ obawia się powołania koalicji Bloku Julii Tymoszenko i Partii Regionów, która zmieni konstytucję. Prawdopodobnie wprowadzono by wtedy wybory prezydenckie w parlamencie. Stanowisko szefa państwa objąłby Wiktor Janukowycz, a premierem nadal byłaby Julia Tymoszenko.
