Premier David Cameron zwrócił uwagę, że operacja zbrojna sojuszników przynosi konkretną ulgę ludności Libii. Powołał się jednocześnie na słowa jednego z mieszkańców Misraty, w której nadal toczą się walki: "Te naloty dają nam nadzieję". Brytyjski premier skupił się jednak przede wszystkim na przyszłości. Jak powiedział: "Musimy dopomóc narodowi libijskiemu zaplanować swoje przyszłe rozwiązania polityczne". W tym celu brytyjscy gospodarze proponują powołanie grupy kontaktowej, która miałaby ułatwić przejście od dyktatury do demokracji. Sekretarz generalnu ONZ Ban Ki Moon poparł ten wniosek. W swoim wystąpieniu podkreślał przede wszystkim bieżące wyzwania humanitarne - tysiące uchodźców, braki w zaopatrzeniu i cierpienia ludności w rejonach walk, przede wszystkim w Misracie. Dodał jednak, co znamienne, że obie strony konfliktu dopuszczają się zbrodni przeciwko swoim oponentom i stanowią zagrożenie dla cywilów. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton przypomniała, że interwencja w Libii nie była jedynie
inicjatywą Zachodu: "To jest prawdziwie międzynarodowa akcja, która odzwierciedla naszą wspólną troskę o bezpieczeństwo cywilów i poparcie słusznych aspiracji narodu libijskiego".
Konferencja trwa - zakończy się około godz.18.00 czasu polskiego.
