Po uchwaleniu rezolucji możliwe stało się nie tylko wprowadzenie strefy zakazu lotów dla samolotów pułkownika Kadafiego, ale też podjęcie działań w obronie ludności cywilnej. Były brytyjski szef sztabu, generał Lord Dannat powiedział telewizji BBC: "To jest jedna z ciekawych cech tej wczorajszej rezolucji, że jest szersza niż tylko strefa zakazu lotów. Jeśli w ocenie sojuszników byłoby to właściwe, można zaatakować również siły naziemne, a może nawet linie zaopatrzenia".
Generał Dannat dodał, że Wielka Brytania, która wraz z Francją dążyła do ustanowienia strefy zakazu lotów, jest już głęboko zaangażowana w Afganistanie i nie ma dość sił na nową poważną interwencję: "Myślę, że nasz udział będzie stosunkowo skromny i byłbym zaskoczony, gdyby był znaczny w sensie wojskowym".
Witając wczoraj w Benghazi rezolucję Rady Bezpieczeństwa libijscy powstańcy jasno dawali do zrozumienia, skąd przede wszystkim oczekują pomocy zbrojnej, powiewając na placu flagami Francji i Egiptu.