Jak wyjaśnił dziś mediom rzecznik Ministerstwa Skarbu w Londynie, brytyjski sprzeciw nie jest absolutnie bezwarunkowy. Proponowana stawka to tylko jeden promil każdej operacji bankowej. Ale wprowadzenie nawet tak minimalnego podatku musiałoby - jego zdaniem - mieć zasięg globalny, aby nie zagrozić konkurencyjności Londynu jako jednego z trzech głównych centrów finansowych świata.
Brytyjskie weto ma niepodważalne podstawy moralne - londyńskie City wnosiłoby do kasy Komisji aż 80% wszystkich wpływów z tego podatku. Komisarz Janusz Lewandowski jeszcze w maju w rozmowie z BBC przewidywał silny opór Brytyjczyków: "Musimy mieć jednogłośną zgodę, w tym brytyjską, ale to będzie bardzo trudna droga negocjacji". Polski komisarz dał jednak do zrozumienia, że ma kartę przetargową - w zamian za zgodę Londynu na podatek - zgoda Brukseli na utrzymanie zniżkowej składki brytyjskiej do budżetu Unii: "Rozmawiamy o przyszłości bez tematów tabu i brytyjski rabat nie może być takim tabu. Z drugiej strony - wiemy, jak trudno byłoby brytyjskiemu rządowi powiedzieć wyborcom, że Unia ma prawo zakwestionować tę symboliczną zdobycz ery Margaret Thatcher" - powiedział BBC Janusz Lewandowski.