Było to bardzo oględne sformułowanie zważywszy ogrom tarapatów, w jakie popadła korporacja, a w każdym razie jej brytyjska gałąź, News International. Stała się ona przedmiotem kryminalnego śledztwa policyjnego. Wkrótce wezmą ją pod lupę niezależna komisja dochodzeniowa w sprawie nadużyć w prasie i dwa brytyjskie urzędy: kontroli mediów i antymonopolowy. Do tego po równi pochyłej zsuwają się ceny akcji News Corporation, a część jej amerykańskich akcjonariuszy wytoczyła dyrekcji proces o narażenie firmy na straty.
Kilka godzin przed głosowaniem w Izbie Gmin nad rezolucją przeciwko przejęciu BSkyB, Rupert Murdoch - założyciel, prezes i dyrektor News Corporation - dał za wygraną. Szef redakcji ekonomicznej telewizji BBC, Robert Peston powiedział: "Murdoch był zdeterminowany przejąć kontrole nad BSkyB, bo ją stworzył, bo to jest rosnący i bardzo dochodowy biznes - i chciał mieć dostęp do tej całej gotówki."
80-letni Australijczyk zapewne nie zrezygnował na dobre z sieci BSkyB, ale będzie musiał długo poczekać z akwizycją, może nawet kilka lat, dopóki nie wypalą się wszystkie dochodzenia i pamięć o skandalu. Być może też ceną za zezwolenie na nabycie BSkyB będzie pozbycie się przez niego wszystkich brytyjskich gazet: "Suna", "Timesa" i "Sunday Timesa".
IAR