Samoloty te - jak przypomniał minister obrony Ignazio La Russa - nie biorą udziału w akacjach bojowych i I tak pozostanie - dodał. Nieoficjalnie mówi się, że na propozycję zwiększenia udziału włoskich sił zbrojnych w operacjach przeciwko siłom Muammara Kadafiego premier Silvio Berlusconi miał odpowiedzieć: "To, co robimy, powinno wystarczyć. Biorąc pod uwagę nasze położenie oraz kolonialną przeszłość, zwiększenie naszego zaangażowania w Libii mogłoby zostać źle zrozumiane". Szef włoskiego rządu przypomniał jednocześnie, że stanowisko to znalazło wcześniej zrozumienie u sojuszników. Berlusconi nie wykluczył możliwości zmniejszenia włoskiego kontyngentu w Libanie, tłumacząc to wzrostem kosztów, a także potrzebą opanowania kryzysu związanego z imigracją z krajów północnej Afryki.