"Wojną włosko-francuską" nazywa włoska prasa rozbieżności pomiędzy Rzymem a Paryżem w kwestii dowodzenia operacją "Świt Odysei". Komentatorzy podkreślają, że doszło do tego przede wszystkim z powodu utraty autorytetu przez Stany Zjednoczone
"Corriere della Sera:" ubolewa, że to tej różnicy zdań doszło w czasie działań wojskowych i przyznaje, że rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zakazu lotów nad Libią można interpretować na rozmaite sposoby. "Oto, do czego dochodzi wśród Europejczyków, kiedy Amerykanie stają się coraz ostrożniejsi w chwytaniu za swoją flagę" - pisze komentator spraw międzynarodowych mediolańskiego dziennika Franco Venturini.
Zgadza się z nim na tych samych łamach publicysta Piero Ostello, analizujący sytuację z włoskiego punktu widzenia. Rozbieżności w koalicji przeciwko libijskiemu dyktatorowi powodują, jego zdaniem, dwa czynniki: po pierwsze kryzys przywództwa Stanów Zjednoczonych, po drugie fakt, że koniec zimnej wojny spowodował w Europie powrót do interesów narodowych. Źle czują się w tej sytuacji Włosi, uważający własny narodowy interes za "moralnego potwora", którego należy się wstydzić i pozbawieni zdrowego realizmu, stwierdza komentator mediolańskiego dziennika.
