Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Włocławek: zaginął zapis USG zmarłych bliźniąt

0
Podziel się:

Zaginęły dane USG bliźniąt, które zmarły przed narodzeniem w szpitalu we Włocławku. Kontrolerzy z kujawsko-pomorskiego NFZ odkryli, że ktoś usunął z pamięci aparatu USG wyniki badań z 16 i 17 stycznia.
Ewa Szydłowska, matka nienarodzonych bliźniąt mówiła w TVP Info, że wraz z mężem będą walczyć o prawdę, żeby nikt więcej nie musiał przeżywać tego, co oni. Jej mąż mówi krótko o sytuacji, do której doszło: to karygodne.
W połowie stycznia kobieta w ósmym miesiącu ciąży mnogiej zgłosiła się do szpitala na zabieg cesarskiego cięcia. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że w nocy, gdy do szpitala przywieziono pacjentkę w ciąży bliźniaczej, ordynator ginekologii spóźnił się na dyżur dwie godziny. Pracował bowiem w swoim prywatnym szpitalu. W nocy, gdy tętno dzieci zaczęło spadać, przepracowany ordynator nie zbadał kobiety, bo spał. Śledczy sprawdzają, czy nie pojechał do domu.
Potwierdzają to słowa matki zmarłych nienarodzonych bliźniąt. Mówi ona, że w szpitalu nie było osoby, która mogłaby zrobić badanie USG i zabieg przełożono na następny dzień.
W środku nocy pacjentka, z wykształcenia położna, przestała czuć ruchy dzieci. To była ostatnia chwila, by wyciągnąć dzieci żywe. Jednak położna, podkreśla "Gazeta Wyborcza", nie obudziła ordynatora, nie miał więc kto obsłużyć sprzętu USG i zbadać tętna dzieci. Kilka minut po 3.00 okazało się, że dzieci już nie żyją.
Ewa Szydłowska mówi, że po godzinie 2.00, gdy położna nie mogła znaleźć tętna, w izbie przyjęć zostało wykonane pierwsze USG. - Doktor twierdził, że jest wszystko dobrze. Pokazał, w którym miejscu leżą dzieci, w którym miejscu można szukać tętna i zostałam odesłana na górę - mówiła matka zmarłych dzieci .
- Na górze położna się nie poddawała, stwierdziła, że póki nie usłyszy tętna, to ona tego nie uzna - dodaje Szydłowska. Położna powiadomiła lekarza i spytała, czy to, co on tam widział, ma uznać za tętno i czy się pod tym podpisze. Według matki, lekarz kazał jeszcze raz iść na salę porodową, gdzie jest jeszcze lepszy zapis KTG. Kazał wykonać zapis, ale tam też tętna nie znaleziono. - Zostało wykonane następne badanie USG, stwierdzili, że nic nie wiadomo i lekarz powiedział, że musi skonsultować to szefem - mówiła Szydłowska.
Według matki nienarodzonych bliźniąt ordynatora nie było na miejscu. Kiedy kobieta wróciła na oddział, ordynator czekał już na nią wraz z lekarzem, którzy robił badanie USG. - Zostałam przebadana i poinformowana, że o godz. 6.30 zostanie wykonane kolejny zapis USG, gdzie zostanie wszystko potwierdzone. Powiedzieli jednak, żebym nie robiła sobie złudnych nadziei - mówiła przez łzy Szydłowska.
"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że ordynator, po nocnych wydarzeniach poszedł znów na dyżur do prywatnego szpitala. Przyjął kilkadziesiąt pacjentek.
Po śmierci bliźniąt trwa w szpitalu we Włocławku śledztwo i kontrola NFZ. Ordynator, zawieszony czasowo w obowiązkach, oraz dyrekcja szpitala nie chcą komentować ustaleń dziennika.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)