Największe zastrzeżenia profesora Guarino budzi fakt, że po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego "prawdziwym organem zarządzania nie będzie Parlament, lecz Komisja Europejska", instytucja, która - zdaniem konstytucjonalisty - "nie jest demokratyczna" i stanowi coś na kształt rządu pozaparlamentarnego. Co więcej - jak przypomina autor książki - od 1 listopada 2014 roku liczba członków Komisji odpowiadać będzie dwóm trzecim liczby państw członkowskich.
Włoski konstytucjonalista obawia się, że "przez jedną kadencję lub więcej żaden Włoch nie zasiądzie w Komisji" i uważa to za "problem suwerenności narodowej". Jego zdaniem "nie do pomyślenia jest, aby decyzje normatywne i wykonawcze w ważnych dziedzinach powierzane były osobom spoza włoskiego elektoratu". Niepokojąca jest również - zdaniem Giuseppe Guarino - możliwość, że wśród dziewięciu krajów wykluczonych z Komisji mógłby znaleźć się jeden z czterech najbardziej zaludnionych: Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy.