Wiceszef MON przewiduje, że na spotkaniu finalnym zapadną ostateczne decyzje co do liczy maszyn. Nieoficjalnie mówi się, że będą to cztery samoloty średniego zasięgu i dwa duże o zasięgu transatlantyckim. MON będzie chciał kupić samoloty w pakiecie z centrum serwisowym w Polsce oraz z możliwością szkoleń na symulatorach.
Wiceminister Marcin Idzik dodał, że liczba maszyn jest częściowo uzależniona od raportu o lotach vipów, który przygotował kilka tygodni temu szef BBN Stanisław Koziej. W raporcie są określone zasady lotów najważniejszych osób w państwie. W dokumencie zapisano między innymi, że prezydent nie może podróżować jednym samolotem z marszałkami Sejmu i Senatu. Chodzi o to - jak tłumaczą autorzy raportu - żeby w razie katastrofy nie narazić państwa na utratę "ciągłości władzy". Powstanie raportu ma związek z katastrofą smoleńską, w której zginęło 96 osób. Na pokładzie samoloty Tu-154 M była między innymi para prezydencka oraz wszyscy dowódcy rodzajów Sił Zbrojnych.
Po katastrofie prezydenckiego samolotu vipy mają do dyspozycji tylko jeden duży samolot Tu-154 M, który miesiąc temu wrócił z generalnego remontu w Rosji. Najważniejsze osoby w państwie mogą też latać na krótsze odległości wysłużonymi, poradzieckimi Jakami-40, które mają być wycofane z użycia do końca 2012 roku. Po katastrofie rząd wyczarterował również dwa LOT-owskie Embraery. Są do dyspozycji vipów całą dobę, gotowe do poderwania w ciągu dwóch godzin. Umowa z LOT-em kończy się w 2014 roku.