Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed kilku lat. Od 2008 roku senator był szantażowany amatorskim filmem, na którym przebrany w sukienkę w towarzystwie dwóch kobiet wciąga nosem biały proszek.
W wywiadzie dla tygodnika senator Piesiewicz ujawnia jak został wmanipulowany w całe zdarzenie i jak był szanatażowany. Tłumaczy też dlaczego na początku nie zawiadomił o calej sprawie prokuratury. Odnosi się również do stanowiska opinii publicznej, gdy sprawa filmu ujrzała światło dzienne krytykując przy tym postawę dziennikarzy. "Czasami czuję sie gorzej w wolnym kraju niż w PRL.Czuję jakieś stwardnienie rozsiane. Życzliwość jest towarem ekskluzywnym. Jest jakiś społeczny darwinizm. Najbardziej przykre jest to, że zwątpiłem w media" - mówi. Przypomina też, że wiele osób z życia publicznego broniło go i było mu życzliwych.
Senator zapowiedział, że będzie kandydował w najbliższych wyborach do parlamentu. Mówi, że nie boi się ataków w czasie kampanii wyborczej gdyż - jak podkreśla - najważniejsze jest zdanie wyborców."Ludzie doskonale wiedzą, pomimo tego incydentu, że ich nigdy nie zawiodłem. Doskonale wiedzą, że do mnie nie przylepiają się żadne kombinacje, mętne interesy, dziwne spółki, tzw.układy" - mówił.
Cały wywiad z senatorem Krzysztofem Piesiewiczem w tygodniku "Wprost".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Wprost"/moc/K.P.