Lekcje mają formę konwersacji i odbywają się w Kancelarii Premiera. Prowadzi je brytyjski native speaker. "Donald uczył się angielskiego jeszcze w opozycji" - mówi osoba z otoczenia premiera. "Później zrobił sobie przerwę, a teraz wrócił do nauki w związku ze zbliżającą się prezydencją" - dodaje.
Według "Wprost", w Platformie Obywatelskiej mówi się, że lekcje angielskiego mogą mieć jeszcze jeden powód. "Po cichu liczymy, że w 2014 roku Polak mógłby objąć stanowisko szefa Komisji Europejskiej" - mówi jeden z rozmówców tygodnika. "To oczywiście odległa przyszłość, ale szansa jest realna. Jose Barroso nie dostanie kolejnej kadencji. Niemcom i Francuzom nie wypada brać tej funkcji, zostaje więc tylko ktoś ze wschodniej Europy lub ze Skandynawii. A Tusk jest lubiany w Brukseli i ma dobre relacje ze wszystkimi przywódcami, dostałby pewnie też poparcie Berlina" - powiedział rozmówca tygodnika.