Po ponad miesięcznej przerwie swoje zeznania kontynuował Olgierd C. Śledczy twierdzą, że to on wydał rozkaz ostrzelania afgańskiej wioski w sierpniu 2007 roku.
Kapitan Olgierd C. powiedział między innymi, że już po tragicznych wydarzeniach pojechał na miejsce i tam ustalił, co się wydarzyło.
Z informacji od żołnierzy - jak zeznał Olgier C. - wynikało, że do polskiego patrolu strzelali z "kałasznikowów" talibowie. Oskarżony powiedział, że taką wersję wydarzeń przekazał przełożonemu - pułkownikowi Adamowi Strękowi.
Kapitan powiedział również sędziom, że dzień po ostrzale dotarły do niego informacje od żandarmów i oficera SKW, z których wynikało, iż na miejscu nie znaleziono łusek od "kałasznikowów". Mimo to druga notatka, jaką sporządził dla pułkownika Stręka, nie zawierała tej informacji.
Olgierd C. zeznał, że nie napisał o tym, ponieważ to nie on prowadził na miejscu śledztwo.
Sędziowie rozpoczęli przesłuchiwanie pozostałych oskarżonych. Skończyło się jednak tylko na odczytaniu wcześniejszych zeznań poruczniaka Łukasza Bywalca i chorążego Andrzeja Osieckiego. Z obu zeznań wynika, że to Olgierd C. kazał ostrzelać Nangar Khel i nie chciał zmienić rozkazu mimo sugestii obu podwładnych.
Zarówno porucznik Bywalec, jak i chorąży Osiecki zeznali w toku śledztwa, że po wydaniu takiego rozkazu postanowili go nie wykonać i strzelać we wzgórza, które otaczały wioskę. Pociski z moździerza trafiły jednak w zabudowania, ponieważ - jak twierdzą obaj oskarżeni - moździerz był wadliwy.
Rozbieżności w tym co mówią żołnierze nie dziwią ich mecenasów. Piotr Dewiński - obrońca Andrzeja Osieckiego podkreślił, że wszyscy mają do tego prawo. Mecenas zaznaczył jednocześnie, że w zasadzie wersja wydarzeń szóstki oskarżonych jest podobna, a zeznania Olgierda C. są zupełnie inne.
Z kolei mecenas Andrzej Kmieciak, który reprezentuje Olgierda C. zwrócił uwagę, że przy ocenie zeznań powinno się wziąć pod uwagę, czy są w nich rozbieżności i nieścisłości. Andrzej Kmieciak dał do zrozumienia, że w tym co mówi jego klient jest chronologia i spójność, czego brakuje w pozostałych zeznaniach.
Jutro sędziowie będą kontynuować przesłuchiwanie kolejnych oskarżonych. Już wiadomo, że - podobnie jak dziś porucznik Bywalec i chorąży Osiecki - odmówią oni składania zeznań przed sądem. Oznacza to, że sędziowie będą musieli odczytać ich wcześniejsze wyjaśnienia.