Magnesem przyciągającym do Fryderyków była zawsze uroczysta gala organizowana początkowo w Teatrze Polskim, później w Sali Kongresowej i transmitowana w telewizji publicznej. Medialną dyskusję na temat kondycji i rzeczywistego znaczenia nagrody wywołało przeniesienie dwa lata temu ceremonii do ciasnego wnętrza klubu Traffic. W odpowiedzi na dziennikarskie i branżowe ataki organizatorzy zapowiadali huczny powrót na salony. Nic z tego nie wyszło i tegoroczne, przyznane po raz 12. Fryderyki ograniczono do internetowego podania nazwisk laureatów. Oficjalny powód to brak sponsora i niewielkie zainteresowanie ze strony telewizji.
Dziennik pisze, że zamiast narzekać, że nie ma zainteresowania sponsorów, telewizji, a i sami artyści nagrodę mają gdzieś, warto zastanowić się jak owo zainteresowanie wzbudzić. "W końcu mamy jeszcze kogo nagradzać, a ceremonie z udziałem gwiazd mają niezłą widownię. Tylko ktoś musi o tym pomyśleć. Bo Fryderyka zabiła nie branża, ale organizatorzy." - czytamy w "Życiu Warszawy".
życie warszawy/km/pul