Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

1 marca - początek procesu za katastrofę śmigłowca z Millerem

0
Podziel się:

1 marca przed Wojskowym Sądem Okręgowym w
Warszawie ma rozpocząć się proces ppłk. Marka Miłosza, oskarżonego
o nieumyślne spowodowanie w 2003 r. katastrofy śmigłowca, na
którego pokładzie był ówczesny premier Leszek Miller. Miłoszowi
grozi do 8 lat więzienia.

1 marca przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie ma rozpocząć się proces ppłk. Marka Miłosza, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie w 2003 r. katastrofy śmigłowca, na którego pokładzie był ówczesny premier Leszek Miller. Miłoszowi grozi do 8 lat więzienia.

O wyznaczeniu terminu procesu poinformował we wtorek PAP prezes sądu Sławomir Puczyłowski. Dodał, że sprawę będzie badało trzech sędziów zawodowych.

W grudniu 2006 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia, zarzucając Miłoszowi umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa powstania katastrofy oraz nieumyślne spowodowanie samej katastrofy. Miłosz przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia. Wciąż odbywa on loty w specjalnym pułku lotniczym, którego maszynami latają m. in. członkowie rządu.

Zarzut postawiono pilotowi w 2004 r. "Nie komentuję orzeczeń sądów ani prokuratury, mogę tylko powiedzieć, że chętnie będę dalej podróżował z panem majorem Miłoszem. Mam do niego zaufanie. Nigdy nie zapomnę, że uratował mi życie" - komentował wtedy Miller, który w wypadku doznał uszkodzenia dwóch kręgów piersiowych. Premier spędził w szpitalu w sumie sześć tygodni z przerwami.

W grudniu 2003 r. śmigłowiec rosyjskiej konstrukcji Mi-8 rozbił się po awarii obu silników w pobliżu Piaseczna pod Warszawą. Tylko brawurowy manewr pilota, który z wyłączonymi silnikami wylądował w lesie, omijając pobliskie domy, nie doprowadził do większej tragedii. Nawet doświadczeni piloci podkreślali opanowanie i klasę Miłosza. Gdyby jednak kilkanaście minut wcześniej pilot włączył instalację likwidującą oblodzenie, prawdopodobnie nie doszłoby do awarii silników.

Według komisji, która badała wypadek, pilot popełnił niezawiniony błąd, gdy wchodząc maszyną w chmury, gdzie było oblodzenie, nie włączył ręcznego trybu ogrzewania wlotów powietrza do silnika. Równocześnie podkreślono, że piloci nie mieli danych wskazujących na możliwość oblodzenia. Ta niewiedza co do warunków meteorologicznych - zdaniem komisji - usprawiedliwia pilota, który miał "fałszywy obraz pogody".

W wypadku ucierpieli Miller, szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów Biura Ochrony Rządu, trzech pilotów i stewardesa.(PAP)

sta/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)