20 maja ma ruszyć proces oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK). Miesiąc wcześniej katowicki sąd rozpozna sprawę jednego z 12 oskarżonych w tej sprawie, który chce dobrowolnie poddać się karze.
W środę w Sądzie Okręgowym w Katowicach odbyło się posiedzenie organizacyjne dotyczące tego procesu. Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się w tym czasie międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Pod zawalonym dachem hali zginęło 65 osób, ponad 140 zostało rannych.
Katowicka prokuratura okręgowa zamknęła śledztwo w tej sprawie w połowie lipca ubiegłego roku. Oskarżyła 12 osób. To m.in. szefowie spółki MTK, projektanci hali i szefowie firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu.
Na środowe posiedzenie nie przyszedł żaden z pokrzywdzonych ani oskarżycieli posiłkowych. Wraz z obrońcami stawiło się pięciu oskarżonych, wśród nich byli szefowie spółki MTK Ryszard Z., Adam H. i obywatel Nowej Zelandii Bruce R., któremu towarzyszyła tłumaczka.
R. skarżył się na problemy z tłumaczeniem i że podczas wcześniejszych czynności nie protokołowano dokładnie tego, co miał do powiedzenia. Przypomniał też, że od katastrofy minęły ponad trzy lata, a proces może potrwać 3-4 kolejne.
"To wpłynie na naruszenie zasady sprawiedliwego procesu. Po tylu latach nikt nie będzie w stanie dokładnie ocenić okoliczności sprawy" - oświadczył.
Sąd podał ponad 20 terminów rozpraw - do stycznia 2010 r. Mimo to Bruce R. i jego obrońca Grzegorz Słyszyk chcą, by sąd wyznaczał nawet trzy terminy w tygodniu. Adwokat chce dodatkowo, by rozprawy były rejestrowane.
"Główne czynności śledcze zakończyły się jesienią 2006 r. Teraz mamy rok 2009" - powiedział mec. Słyszyk. Zwracał uwagę, że samo tłumaczenie z polskiego na angielski i odwrotnie znacznie wydłuży proces. Według adwokata, same wyjaśnienia jego klienta potrwają 5- 7 rozpraw.
20 kwietnia sąd zajmie się sprawą jednego z 12 oskarżonych, który zadeklarował chęć dobrowolnego poddania się karze. To koordynator techniczny MTK Piotr I., który w dniu targów gołębi nie polecił otwarcia drzwi ewakuacyjnych. Prokurator zarzucił mu narażenie wielu osób na śmierć lub uszczerbek na zdrowiu. Ma zostać skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Z ustaleń dochodzenia wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem.
Z opinii biegłych wynika, że główną przyczyną katastrofy były błędy w projekcie wykonawczym pawilonu. Odbiegał on znacząco od sporządzonego prawidłowo projektu budowlanego. Aby ograniczyć koszty, projektanci błędnie określili współczynnik kształtu dachu, błędnie też zaprojektowali przykrycie dachowe i słupy podtrzymujące konstrukcję.
Z ustaleń śledztwa wynika, że w dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili gdy dach runął, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W śledztwie zgromadzono aż 454 tomy akt, z czego 264 tomy akt głównych. Sam akt oskarżenia liczy ponad 330 stron. W postępowaniu przygotowawczym przesłuchano ponad 2 tys. świadków. (PAP)
kon/ itm/ bk/