Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

22 grudnia wyrok w procesie b. prezesa Stoczni Gdańsk przeciw PO

0
Podziel się:

22 grudnia zapadnie wyrok w procesie
cywilnym, który były prezes Stoczni Gdańsk Andrzej Jaworski z PiS
wytoczył PO za jej spot reklamowy, zestawiający zarobki m.in.
Jaworskiego (31 tys. zł) z zarobkami lekarza po 13 latach pracy
(1840 zł) i nauczycielki z 28-letnim stażem (1618 zł).

22 grudnia zapadnie wyrok w procesie cywilnym, który były prezes Stoczni Gdańsk Andrzej Jaworski z PiS wytoczył PO za jej spot reklamowy, zestawiający zarobki m.in. Jaworskiego (31 tys. zł) z zarobkami lekarza po 13 latach pracy (1840 zł) i nauczycielki z 28-letnim stażem (1618 zł).

Za opublikowanie w tym spocie jego wizerunku bez jego zgody Jaworski żąda od PO 25-sekundowych przeprosin w tzw. prime-time w głównych telewizjach oraz wpłaty 50 tys. zł na cel dobroczynny. W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie strona powodowa wniosła o uwzględnienie pozwu. Strona pozwana domagała się jego oddalenia, podkreślając bezpodstawność żądań powoda, w tym także przeprosin w telewizjach, które mogą być "bardzo kosztowne".

Jaworski poczuł się dotknięty spotem PO z lata 2007 r. Wyemitowały go TVN24 i Polsat; TVP wstrzymała je do czasu ekspertyz prawnych. Latem 2007 r. w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa sąd zakazał emisji tych spotów.

"Nikt się do mnie nie zwracał o zgodę na pokazanie mojego wizerunku; nie chciałem występować w żadnej reklamie" - mówił w środę przed sądem Jaworski. Podkreślał, że spot miał dla niego negatywne konsekwencje, bo teraz "jest postrzegany nie jako fachowiec, ale jako osoba z nadania politycznego". Dodał, że "na dzień dzisiejszy nie ma pracy".

Według Jaworskiego, cały kontekst spotu był "nieprawdziwy i złośliwy", a kwotę jego wynagrodzeń "zawyżono o kilka tysięcy". "Materiał sugerował, że sam sobie ustanowiłem wynagrodzenie, podczas gdy była to decyzja rady nadzorczej" - dodał.

"A czy wcześniej ta rada, której był pan wtedy członkiem, nie podwyższyła wynagrodzeń prezesom stoczni?" - spytała pełnomocnik pozwanych mec. Elżbieta Kosińska-Kozak. Powód przyznał, że rada podejmowała w przeszłości decyzję o "wyrównaniu" tych wynagrodzeń, ale on osobiście nie brał udziału w tym głosowaniu. "Czy stocznia za pana rządów wykazywała zysk, czy stratę?" - indagowała dalej mec. Kosinska-Kozak. "Protestuję! Osią tego procesu jest tylko to, czy można było ujawnić wizerunek mego klienta" - zareagował na to pełnomocnik powoda mec. Stefan Jaworski (zbieżność nazwisk przypadkowa - PAP). Sąd uchylił w końcu to pytanie.

W mowie końcowej mec. Jaworski podtrzymał twierdzenia pozwu, wnosząc o jego uwzględnienie w całości. Żądając oddalenia pozwu, mec. Kosińska-Kozak mówiła, że powód był osobą publiczną, a w takiej sytuacji prawo nie wymaga zgody zainteresowanego na ujawnianie jego wizerunku. Dodała, że "szczególnie nie ma podstaw" do przeprosin w telewizjach, które - jak podkreślała - mogą być bardzo kosztowne.

Andrzej Jaworski prawomocnie przegrał już proces z Donaldem Tuskiem, którego pozwał za jego słowa z czerwca 2007 r. Tusk, jako lider PO, powiedział wtedy w TVN24 o "aktywiście PiS, który zostaje z dnia na dzień prezesem stoczni", "doprowadza ją do stanu rozpaczy", a "jedyna decyzja, która została w Gdańsku zauważona, jedyna jaką podjął, to radykalne podwyższenie swojego wynagrodzenia i ludzi, którzy zostali tam nominowani przez partię rządzącą".

Jaworski - prezes stoczni od wiosny 2006 r. do jesieni tego roku - bezskutecznie ubiegał się o mandat z listy PiS w wyborach w 2007 r.(PAP)

sta/ itm/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)