Przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku zakończyła się w środę rozprawa odwoławcza w procesie, jaki Lech Wałęsa wytoczył b. sekretarzowi redakcji "Tygodnika Solidarność" Krzysztofowi Wyszkowskiemu za jego wypowiedzi o rzekomej agenturalnej przeszłości b. prezydenta. Wyrok w tej sprawie zapadnie 25 października.
Podczas rozprawy Wyszkowski powiedział m.in., że dysponuje dokumentami będącymi w posiadaniu IPN oraz ma nagrania byłych funkcjonariuszy SB, świadczące niezbicie o tym, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB.
B.prezydent oświadczył, że to kłamstwo. "Bolków było pięćdziesięciu sześciu. Na żadnym z dokumentów, gdzie występuje +Bolek+, nie ma mojego podpisu. To co robi pozwany, to zemsta SB" - powiedział Wałęsa.
Podczas rozprawy odwoławczej sąd zapytał obie strony o możliwość zawarcia ugody. Pełnomocnik b. prezydenta Ewelina Wolańska powiedziała, że jej warunkiem może być odwołanie przez Wyszkowskiego zarzutów wobec Wałęsy i zaniechanie podobnej wypowiedzi w przyszłości. Wyszkowski nie przystał na taką propozycję twierdząc, że "nie może zrezygnować z mówienia prawdy" i zaproponował Wałęsie wycofanie pozwu oraz podjęcie wspólnych badań w IPN zakończonych opublikowaniem raportu.(PAP)
rop/ bpi/ pz/