Biała (PAP) - Górale z Beskidu Śląskiego powinni być w drugi dzień świąt hojni. W dzień świętego Szczepana odwiedzą ich połaźnicy i kolędnicy. Żaden nie powinien odejść bez nagrody, którą są drobne pieniądze.
Połaźnicy to zwykle kilkuletnie dzieci. Do gazdów przyjdą z połaźniczką, czyli gałązką ustrojoną w kwiaty, cukierki i bibułki. "+Jo je mały połaźniczek/ Przyszłech tu po trójniczek/ Trójniczek mi dejcie, ze mnie się nie śmiejcie/ Bo jo wozem nie jadem, suchej rzepy nie wiezem, co mi dacie to wezmem/ Lebo grosz, lebo dwa, to je dobra kolenda/+" - wyrecytują na progu domów.
Do góralskich zagród może zawitać nawet kilkunastu połaźników. Żaden nie powinien odejść bez nagrody. W zamian za drobne pieniądze gospodarz otrzyma połaźniczkę. Powinien ją przybić nad drzwiami wejściowymi. Jeśli po świętach gazda będzie miał ich niewiele, będzie to znaczyło, że jest skąpcem; jeśli dużo - że jest szczodry.
Wieczorem do góralskich zagród przybędą kolędnicy - niemal dorośli chłopcy. Kolędnicy nie ominą chałupy dziewczyny, którą jeden z nich "ma na oku". W "Szczepanowy Dzień" nadarza się bowiem jedna z nielicznych okazji, kiedy chłopak mógł zostać u dziewczyny do rana. (PAP)
szf/ mhr/