Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

26 kwietnia wyrok w procesie wytoczonym CBA przez dziennikarza za billingi

0
Podziel się:

26 kwietnia zapadnie wyrok w precedensowym procesie cywilnym wytoczonym CBA
przez dziennikarza za sprawdzanie jego billingów. Bogdan Wróblewski z "Gazety Wyborczej" uważa, że
było to zagrożenie dla jego życia zawodowego i prywatnego.

26 kwietnia zapadnie wyrok w precedensowym procesie cywilnym wytoczonym CBA przez dziennikarza za sprawdzanie jego billingów. Bogdan Wróblewski z "Gazety Wyborczej" uważa, że było to zagrożenie dla jego życia zawodowego i prywatnego.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał Wróblewskiego. Dziennikarz oświadczył, że CBA sprawdzając billingi, chciało w ten sposób bezprawnie ustalać dane jego informatorów, które chroni prawo.

W swym pozwie dziennikarz domaga się od CBA przeprosin w głównych gazetach oraz usunięcia z akt Biura wszelkich informacji, które dotyczą jego połączeń telefonicznych. Reprezentująca stronę pozwaną radca Prokuratorii Generalnej wnosi o oddalenie powództwa, bo Biuro "działało zgodnie z przepisami", a nie może ono odpowiadać za "upublicznienie tych wszystkich informacji".

Sprawę sięgania przez tajne służby po dane telekomunikacyjne dziennikarzy ujawniła w październiku 2010 r. "Gazeta Wyborcza". Napisała, że w latach 2005-2007 służby sprawdzały telefony dziesięciorga dziennikarzy różnych mediów, w tym Wróblewskiego. Jednym z celów tych działań miało być - według "GW" - ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy krytycznych wobec ówczesnych władz z PiS.

W 2011 r. Wróblewski pozwał CBA o naruszenie dóbr osobistych. Proces ruszył w styczniu tego roku. W pozwie wskazano, że CBA złamało gwarancje tajemnicy dziennikarskiej i wolności mediów i bezprawnie ingerowało w tajemnicę komunikacyjną. Reprezentujący dziennikarza mec. Maciej Ślusarek przedłożył stenogram posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. nacisków, przed którą w 2011 r. zeznawał b. wiceszef Biura Maciej Wąsik.

Padło wtedy pytanie do Wąsika: "Czy świadek może poinformować, w związku z jaką sprawą pobierał pan połączenia red. B. Wróblewskiego?". Wąsik odparł, że w "GW" był artykuł o jednym ze śledztw CBA, a z jego treści można było wywnioskować, że dane mogą pochodzić od funkcjonariuszy CBA bądź od prokuratora. "Mieliśmy dwie możliwości: albo zapytać o wszystkie billingi funkcjonariuszy CBA, którzy uczestniczą w sprawie i mają jakąkolwiek wiedzę w tej sprawie, albo zapytać o billingi osobę, która ten artykuł napisała" - dodał Wąsik.

Według mec. Ślusarka Wąsik przyznał, że sięgnięto po bilingi powoda, bo "było to wygodniejsze niż sprawdzanie wykazu połączeń wielu funkcjonariuszy CBA". Adwokat podkreślał, że pozwany - który, aby nie przegrać procesu, musi dowieść, że nie działał bezprawnie - nie przedstawił żadnego dowodu.

Zeznając jako powód, Wróblewski powiedział, że jako sprawozdawca sądowy "GW" obraca się w środowisku sędziów, adwokatów itp., a informacja, że interesuje się nim CBA, była zagrożeniem dla jego życia zawodowego, bo "CBA chodziło o dotarcie do źródeł jego informacji". Ujawnił, że jeden z jego informatorów przyszedł na spotkanie w przebraniu; proszono go też, aby wyjął baterie z telefonu - rozmówcy też tak czynili.

"Upublicznienie informacji, że interesuje się mną CBA, służba tropiąca bardzo groźne przestępstwa, jest w powszechnym odbiorze postawieniem w stan podejrzenia" - zeznawał Wróblewski. "Musiałem tłumaczyć, że +nie jestem wielbłądem+ w kręgu rodziny, znajomych oraz tym, z którymi stykam się zawodowo" - dodał. Podkreślił, że "pan Wąsik zapomina, iż CBA ma dość wąsko zakreślony katalog przestępstw, którymi może się interesować".

Dziennikarz mówił, że chroni swą prywatność, a billingi uzyskane przez CBA dotyczyły trzech jego telefonów komórkowych, w tym użytkowanego także przez jego żonę. "CBA bez powodu i bezprawnie zaingerowało w moją prywatność; naruszyło też prawo do tajemnicy korespondencji oraz moje dobre imię" - oświadczył powód.

Mec. Ślusarek przedłożył sądowi decyzję sądu, który w marcu uchylił postanowienia prokuratora wojskowego z Poznania o żądaniu danych telekomunikacyjnych dwóch dziennikarzy. "To było ominięcie prawa zakazującego ustalania źródeł dziennikarzy" - tak stołeczny sąd ocenił wtedy decyzje o żądaniu billingów i treści sms-ów reporterów w sprawie o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Sąd nie dołączył jednak tego postanowienia do sprawy Wróblewski-CBA.

Wróblewski złożył w całej sprawie zawiadomienie do prokuratury, ale śledztwo umorzono. Złożył też do sądu prywatny akt oskarżenia przeciw Wąsikowi o przekroczenie uprawnień.

Sprawę stosowania kontroli operacyjnej za czasów rządów PiS badała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, ale dwukrotnie śledztwo umarzała. Przepisy dotyczące zarówno kontroli operacyjnej, jak i dostępu do danych telekomunikacyjnych ma zbadać Trybunał Konstytucyjny. Dwie skargi do TK na odpowiednie przepisy złożyła w 2011 r. Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz. Nie ma jeszcze terminu rozprawy.

Łukasz Starzewski (PAP)

sta/ abr/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)