Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

3. rocznica katastrofy w kopalni "Halemba"

0
Podziel się:

Uroczystą mszą świętą i modlitwą na miejscowym cmentarzu uczczono w sobotę
pamięć ofiar katastrofy w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. W sobotę przypada trzecia rocznica
tej tragedii. 21 listopada 2006 r. wybuchy metanu i pyłu węglowego zabiły tam 23 górników.

Uroczystą mszą świętą i modlitwą na miejscowym cmentarzu uczczono w sobotę pamięć ofiar katastrofy w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. W sobotę przypada trzecia rocznica tej tragedii. 21 listopada 2006 r. wybuchy metanu i pyłu węglowego zabiły tam 23 górników.

Po porannej mszy w rudzkim kościele pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej uczestnicy uroczystości pomodlili się i złożyli kwiaty pod tablicami z nazwiskami ponad 190 osób, które - według oficjalnych statystyk - zginęły w "Halembie" od początku jej istnienia.

Poległych górników wspominały rodziny ofiar, przedstawiciele kopalni oraz władze górniczych spółek i instytucji, delegacja ratowników górniczych, a także samorządowcy i związkowcy. Dowody pamięci o tragedii sprzed trzech lat widać również wokół kopalnianego zegara przed wejściem do zakładu.

Osobne uroczystości rocznicowe organizują w sobotę członkowie związku "Sierpień 80", którzy m.in. złożą wiązanki kwiatów przed kopalnią. Działacze uczczą również pamięć ofiar niedawnej katastrofy w innej rudzkiej kopalni - "Wujek-Śląsk", gdzie zapalenie i wybuch metanu zabiły 18 września tego roku 20 górników.

Według rzecznika Kompanii Węglowej, do której należy "Halemba", Zbigniewa Madeja, katastrofa w tej kopalni zmieniła podejście do spraw bezpieczeństwa w kopalniach.

"Po tej tragedii bardziej niż kiedykolwiek stało się jasne, że za bezpieczeństwo odpowiadamy wszyscy, na każdym szczeblu. Wszyscy przekonali się także o tym, że wszelkie nieprawidłowości czy naruszenia procedur należy niezwłocznie zgłaszać i usuwać; nic nie może być +zamiatane pod dywan+" - powiedział rzecznik.

Po katastrofie w rudzkiej kopalni przedstawiciele górniczych firm często mówili nawet o "syndromie Halemby", polegającym na obawie dozoru górniczego - szczególnie średniego szczebla - przed podejmowaniem decyzji, szczególnie wtedy, gdy dotyczyły one pracy górników w trudnych i niebezpiecznych warunkach, jakie dominują w śląskich kopalniach.

Do katastrofy w "Halembie" doszło 21 listopada 2006 r. ok. godz. 16.30, gdy ośmiu górników zatrudnionych w kopalni "Halemba" i piętnastu pracowników wykonującej roboty na zlecenie kopalni firmy Mard demontowało sprzęt z likwidowanej ściany wydobywczej, po stwierdzeniu zbyt dużego dla dalszej jej eksploatacji zagrożenia metanowego.

Jak ustaliła po tragedii gliwicka prokuratura, z powodu zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym, po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku 1030 metrów pod ziemią wybuchł pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii. Obejmujący 27 osób akt oskarżenia był gotowy w czerwcu ubiegłego roku.

W głównym procesie, który ruszył w listopadzie zeszłego roku, odpowiada 17 oskarżonych. Dziewięciu innych mężczyzn, na których ciążyły zarzuty mniejszego kalibru, przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. 5 lutego 2009 r. usłyszeli wyroki - od czterech miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu i grzywny od 300 do 1500 zł. Jeden z oskarżonych został wyłączony z głównego procesu ze względu na stan zdrowia.

W toczącym się przed Sądem Okręgowym w Gliwicach głównym procesie w sprawie katastrofy najpoważniejsze zarzuty ciążą na byłym głównym inżynierze wentylacji kopalni i kierowniku jej działu wentylacji Marku Z. Odpowiada on m.in. za sprowadzenie katastrofy, w której zginęli górnicy.

Były dyrektor "Halemby" Kazimierz D. jest oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników, co skutkowało śmiercią 23 osób. Jemu i Markowi Z. grozi do 12 lat więzienia. Według śledczych, w listopadzie 2006 r. obaj przyzwalali na łamanie w kopalni przepisów i zasad sztuki górniczej.

Zarzuty postawione pozostałym oskarżonym dotyczą m.in. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa i fałszowania dokumentów. Główni podejrzani nie przyznają się do winy.

W opinii ekspertów, skutki wypadku nie byłyby tak tragiczne, gdyby nie zainicjowany przez wybuch metanu późniejszy wybuch pyłu węglowego. To właśnie wybuch pyłu, powodujący poruszającą się z prędkością 800 metrów na sekundę falę uderzeniową, spowodował śmierć większości górników. Pył wybuchł, bo zupełnie zaniechano neutralizowania go pyłem kamiennym. Eksperci wyliczyli, że w wyrobisku było tyle pyłu, że starczyłoby jeszcze na trzy wybuchy o podobnej sile. (PAP)

mab/ pad/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)