Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

50-lecie Traktatów Rzymskich: Saryusz-Wolski: UE najlepszym projektem Europy od 1000 lat

0
Podziel się:

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych
Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski (PO) uważa, że Unia
Europejska jest najlepszym projektem, jaki się Europie udał od
tysiąca lat, choć - jak powiedział PAP w związku z 50. rocznicą
podpisania Traktatów Rzymskich - proces rozszerzania się Unii
przebiegał zbyt wolno.

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski (PO) uważa, że Unia Europejska jest najlepszym projektem, jaki się Europie udał od tysiąca lat, choć - jak powiedział PAP w związku z 50. rocznicą podpisania Traktatów Rzymskich - proces rozszerzania się Unii przebiegał zbyt wolno.

Poniżej przekazujemy fragmenty rozmowy. Całość na stronie: http://euro.pap.com.pl

PAP: - Co uważa Pan za najważniejsze osiągnięcie 50-ciu lat, jakie upłynęły od przyjęcia Traktatów Rzymskich?

Jacek Saryusz-Wolski: - Uważam, że samo powołanie wspólnoty i to, że przez 50 lat była ona w stanie zapewnić i pokój i dobrobyt, oraz - po drugie - stać się takim ośrodkiem, do którego grawitują wciąż nowe kraje, a dzięki temu - ponownie zjednoczyć kontynent - to jest wielki sukces.

Po raz pierwszy od wieków Europa jest zjednoczona nie orężem, ale na zasadzie dobrej woli i elementy wspólne przeważają nad - jak to skądinąd bywa - sprzecznymi interesami krajów członkowskich.

PAP: - Czyli za największe osiągnięcie 50-lecia procesu integracji europejskiej uważa Pan sam fakt istnienia UE?

J.S-W.: - To jest najlepszy projekt, jaki się Europie udał od tysiąca lat, bo przecież nasz kontynent był obszarem, gdzie toczyły się wszystkie najgorsze wojny.

PAP: - A czy widzi Pan w tym 50-leciu jakieś błędy czy porażki?

J.S-W.: - Zasadniczych porażek nie dostrzegam, natomiast uważam, że proces otwierania się, rozszerzania o Europę Środkowo-Wschodnią mógłby być szybszy niż był i mógłby się dokonać w 10, a nie 15 lat. Żal. Proces unifikacji kontynentu był spóźniony i nie dość dobrze przeprowadzony. W końcu obywatelom starej Unii tego nie wytłumaczono.

PAP: - Wracając jeszcze do porażek.

J.S-W.: - O porażkach przez duże "p" nie może być mowy, natomiast jeśli miałbym mówić o porażkach przez małe "p", o takich rzeczach niezałatwionych, to jest to np. wspólnota obronna, która "padła" w głosowaniu w Paryżu na początku lat 50. i wracamy do niej dopiero teraz. Dziś widzimy jak bardzo tego brakuje, chociażby jeśli chodzi o naszą, unijną, obecność na Bałkanach.

Po prostu nie mamy swojej armii, mówiąc wprost. Są jakieś embrionalne, początkowe rozwiązania w tej materii. Drugą rzeczą nie dość szybko, nie dość dobrze załatwioną jest brak rozwiązania kwestii konkurencyjności Europy w skali globalnej. Krótko mówiąc: niepowodzenia w realizacji Strategii Lizbońskiej.

Niedokonaną sprawą w historii Unii na przestrzeni tych 50 lat jest to, że zadeklarowana na samym wstępie zasada swobody przepływu osób, usług i kapitału, czyli jednolity rynek, jest realizowana z opóźnieniem i do dzisiaj ta konstrukcja nie jest zakończona. Np. dopiero teraz kolanem dopychana jest swoboda świadczenia usług i to też połowicznie. Więc jednolity rynek jest z jednej strony wielkim osiągnięciem, ale z drugiej - osiągnięciem niedokończonym. Szalenie zresztą ważnym dla nowych krajów.

PAP: - Czy można już oceniać dotychczasową obecność Polski w UE? Czy można już mówić o jakichś sukcesach lub utraconych szansach?

J.S-W.: - Dla nas bilans jest jednoznacznie pozytywny. Bardziej pozytywny niż wcześniejsze, ostrożne scenariusze. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest bardzo dobrze. Wydaje mi się, że szereg rzeczy można robić i szybciej i lepiej. Potrzebna jest świadomość, że chcemy być pełnoprawnym członkiem tej wspólnoty, więc: więcej pracy, więcej asertywności, więcej działania, więcej inicjatyw.

PAP: - 50 lat wspólnota ma za sobą, a czym teraz 27 państw członkowskich UE powinna się - Pańskim zdaniem - zająć w najbliższych, powiedzmy, 10 latach?

J.S-W.: - Bezpieczeństwo energetyczne, to jest zadanie numer jeden. Chodzi nie tylko o wspólną, ale i uwspólnotowioną politykę bezpieczeństwa energetycznego Unii, jako polityka zagraniczna.

PAP: - A wspólna polityka zagraniczna, poza bezpieczeństwem energetycznym, również?

J.S-W.: - Tak - Unia jako globalny aktor. To znaczy Unia, jako ważny podmiot kształtujący sprawy międzynarodowe w układzie globalnym.

PAP: - A to wymagałoby prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej, wymagałoby wspólnego ministra spraw zagranicznych, wspólnego korpusu dyplomatycznego?

J.S-W.: - Tak. W ramach tego leży również zainteresowanie obszarami biedy i niestabilności na świecie, skoro już mamy być aktorem globalnym.

PAP: - Czy to znaczy, że Unia ma się angażować i gospodarczo i - w razie potrzeby - militarnie?

J.S-W.: - Tak, a nie chować się za plecami Stanów Zjednoczonych. Natomiast jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną Unii, to trzeba dokończyć budowę wymiaru spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, czyli przestrzeni, w której sprawy bezpieczeństwa i sprawiedliwości są jednolicie rozwiązane - w tym terroryzm, w tym nielegalna emigracja, zorganizowana przestępczość...

PAP: - Ale również rozszerzanie strefy Schengen.

J.S-W.: - Oczywiście. Zakładam, że to jest już prawie załatwione. Ale takim poważnym zadaniem na przyszłość jest budowanie wspólnoty interesów wszystkich członków UE i pewnej wspólnej tożsamości, która jest niezbędna do tego, żeby te interesy dobrze organizować i promować.

PAP: - A co z rozszerzeniem UE? Czy Pana zdaniem powinna się dalej rozszerzać? Czy należy określić granice Europy?

J.S-W.: - Nie. Nie należy określać granic, bo są one określone już od Traktatów Rzymskich: każdy kraj europejski, który podziela wspólne zasady i wspólne wartości, który spełni kryteria etc. Generalnie rzecz biorąc jestem zwolennikiem Unii tak pełnej jak to możliwe, opartej o wspólnotę wartości, o wspólnotę cywilizacyjną.

PAP: - A jakie wyzwania stojące przed Unią są dziś najbardziej istotne?

J.S-W.: - Na dziś, na najbliższe kilka lat - do końca tej perspektywy finansowej - trzeba dokończyć rozszerzenie, czyli faktycznie zintegrować w sensie społecznym, gospodarczym i politycznym tych 12 nowych członków, którzy ostatnio dołączyli. Bo to, że w sensie formalnym są członkami, nie znaczy jeszcze, że wszystko już zostało zrobione. Bo jest jeszcze wiele rozwiązań częściowych, odroczonych, okresów przejściowych, wyłączeń - rynek pracy rolnictwo itd. A ponadto te społeczeństwa muszą się poznać i zaakceptować.

PAP: - Czy widzi Pan jakieś zagrożenia dla UE, i jeśli tak, to czy są to raczej zagrożenia zewnętrzne czy wewnętrzne?

J.S-W.: - Widzę dwa zagrożenia: wewnętrzne, polegające na wewnętrznym pęknięciu doktryny integracyjnej...

Polega to na tym, że z jednej strony apeluje się, a nawet się kodyfikuje w formie traktatowej, pogłębioną integrację, a jednocześnie nie daje się instrumentów, czyli redukuje się budżet. I to jest sprzeczność wewnętrzna, która nie rokuje dobrze, bo nie możemy mieć więcej Europy w sensie i jakościowym i ilościowym za mniej pieniędzy.

A zagrożenie zewnętrzne stanowią te wszystkie zewnętrzne "pokusy", które powodują, że możemy się różnić, czy ktoś nas może dzielić z zewnątrz, różnicując traktowanie poszczególnych krajów członkowskich.

PAP: - Czy te czynniki grożą Unii Europejskiej rozpadem?

J.S-W.: - Nie. Unia od 50-ciu lat zawsze poruszała się do przodu na zasadzie: dwa kroki w przód i jeden wstecz - meandrycznie. Jej rozwój zawsze miał wzloty i upadki, był sinusoidalny. Tak, że wszelkie wieszczenia końca, katastrofy, upadku, rozpadu itd. na gruncie analizy społecznej, ekonomicznej i politycznej - nie bronią się.

PAP: - A jeśli chodzi o zagrożenia zewnętrzne? Czy islam może stanowić takie zagrożenie? A zmiany klimatu i problem zanieczyszczenia środowiska?

J.S-W.: - Islam nie jest problemem specyficznym dla Unii. Jest to problem globalny, problem fundamentalizmu islamskiego i wszelkich innych ekstremizmów i terroryzmów. To jest w takim samym stopniu groźne dla wszystkich. Zmiany klimatu i problem zanieczyszczenia środowiska, to również są problemy globalne. Początkiem podejmowania tych wyzwań był ostatni szczyt UE.

PAP: - Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Barbara Bodalska (PAP)

par/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)