Mieszkańcy wielkopolskiego Torzeńca uczcili we wtorek 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej oraz pamięć bestialsko zamordowanych przez Niemców obywateli tej miejscowości.
Na uroczystą mszę świętą i apel poległych przyszli mieszkańcy, kombatanci, dzieci i młodzież, duchowni z pobliskich parafii i samorządowcy. Przy ścianie straceń złożono wiązanki kwiatów. Przyszli także świadkowie tamtych zdarzeń, m.in. Edward Nikodem i Janina Olek.
W trakcie uroczystości odsłonięto i poświęcono rzeźbę z dębu, który rósł na grobie dwóch ofiar zamordowanych przez Niemców. "Drzewo złamało się podczas niedawnej burzy. Artysta wyrzeźbił z niego postaci ojca i syna" - powiedziała PAP dyrektor miejscowej szkoły, Dorota Makles.
Niemcy dokonali w Torzeńcu jednej z pierwszych w Polsce pacyfikacji i zbiorowej egzekucji Polaków. Żołnierze Wehrmachtu dotarli do Torzeńca 1 września wieczorem. Najpierw podpalili budynki, a następnego dnia rankiem rozstrzelali 18 mężczyzn. Wśród nich było trzech nieznanych jeńców - polskich żołnierzy.
Naoczny świadek wydarzeń, dziesięcioletni wówczas Jacek Makles powiedział PAP, że akcją mordowania Polaków kierował oficer. "Pierwszy szereg klęczał, a za nim stał drugi. Niemiec dawał komendę +ognia!" - wspomina.
Według niego, egzekucja w Torzeńcu była pierwszą w Polsce, wykonaną na podstawie wyroku sądu wojennego.
Mieszkańcy wsi zwracają uwagę, że Torzeniec nigdy nie był dla wojska miejscem strategicznym. Ich zdaniem, to był bestialski akt terroru wobec ludności cywilnej. (PAP)
zak/ hes/ gma/
