Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera gruntowa: Oskarżeni mogli wiedzieć, że obchodzą prawo

0
Podziel się:

Oskarżeni w aferze gruntowej Piotr Ryba i
Andrzej K. mogli się domyślać, że sprawa odrolnienia ziemi na
Mazurach jest próbą obejścia prawa - wynika z podsłuchu ich rozmów
z wiosny 2007 r. W rzeczywistości była akcją CBA, zaś oni mają
proces za płatną protekcję.

Oskarżeni w aferze gruntowej Piotr Ryba i Andrzej K. mogli się domyślać, że sprawa odrolnienia ziemi na Mazurach jest próbą obejścia prawa - wynika z podsłuchu ich rozmów z wiosny 2007 r. W rzeczywistości była akcją CBA, zaś oni mają proces za płatną protekcję.

W czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zakończył odsłuchanie zarejestrowanych przez CBA nagrań rozmów wspólników: Ryby (który w sprawie odrolnienia ziemi koło Mrągowa kontaktował się z ministerstwem rolnictwa) i Andrzejem K. (z którym kontaktował się udający biznesmena agent CBA "Andrzej Sosnowski").

Z akt wiadomo, że agent "Sosnowski" już w styczniu 2007 r. spotykał się z Andrzejem K., który miał - według CBA - przechwalać się "dojściami" w ministerstwie rolnictwa (prokuratura przyjęła, że za pośrednictwem Ryby). To agent miał podrzucić mu pomysł odrolnienia ziemi koło Mrągowa i poprosić o pośrednictwo.

Pierwszą część odtajnionych przez CBA nagrań sąd odtworzył w środę. Były to 33 rozmowy z maja i czerwca 2007 r., które według prokuratury świadczą o tym, że Ryba i Andrzej K. powoływali się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, gdzie mieli pośredniczyć w załatwieniu odrolnienia ziemi na Mazurach - grozi za to do 8 lat więzienia.

W podsłuchach nie ma mowy o łapówce, za którą - według oskarżenia - mieli się oni podjąć pośrednictwa. Ryba i K. rozmawiali oględnie, nie używając też nazwisk osób z resortu ani biznesmena "Sosnowskiego" - mówili o nim "ten mężczyzna", a o Andrzeju Lepperze "wódz". Z podsłuchów wiadomo, że oskarżeni rozmawiali ze sobą dzwoniąc z budki telefonicznej do innej budki - nagrań tych rozmów nie ma w aktach.

W czwartek odtwarzano te nagrania, które za istotne dla sprawy uznaje prowadząca proces sędzia Dorota Radlińska. Wynika z nich, że Ryba i Andrzej K. mogli zakładać, iż wniosek o odrolnienie ziemi nie przechodzi zwykłej procedury, lecz jest przedkładany resortowi w innym trybie, omijającym prawo. Zwykle bowiem dokumenty idą do resortu z właściwego urzędu gminy i do gminy ministerstwo wysyła dokumenty - jeśli wymagają np. uzupełnienia.

"Nadawcę można wpisać tak jak trzeba, jakiś Urząd Marszałkowski. Myślę, że nie będzie problemu. Pracowałem w wielu urzędach i bardzo bym się zdziwił, gdyby ktokolwiek się czegoś czepił" - tak 26 kwietnia 2007 r. mówił Andrzej K. przed wysłaniem do resortu wniosku o odrolnienie. Dokument, który otrzymał od "Sosnowskiego" faktycznie był sfabrykowany przez CBA na potrzeby tej specjalnej operacji. Andrzej K. wcześniej pracował w urzędach państwowych i samorządowych, m.in. w warszawskim ratuszu, za prezydentury Lecha Kaczyńskego.

W innej rozmowie, z 27 kwietnia 2007 r., Andrzej K. dopytywał Rybę, kiedy sprawa odrolnienia może być finalizowana w resorcie, bo - jak mówił - "dopytuje o to ten człowiek" (czyli "Sosnowski" - PAP). "Mów mu, żeby z terminami tego nie wiązać, bo to jest tryb, który musi przejść" - odpowiedział Ryba. Na uwagę K., że jego "biznesmenowi" zależy "żeby to się nie szwędało gdzieś po biurkach" Ryba zapewnił: "nie nie, nie ma takiej możliwości, mój człowiek to pilotuje".

Sprawa się jednak przeciągała, bo 18 maja CBA podsłuchała rozmowę Ryby i K., w której ten pierwszy mówi, że został "zmieniony człowiek, który za to odpowiada - bo ten, co był stracił pracę". Z akt sprawy wiadomo, że właśnie wtedy minister rolnictwa Andrzej Lepper zwolnił z pracy swego szefa gabinetu politycznego Stanisława Krotoszyńskiego, bo w jego komputerze odkryto pliki o pornograficznej zawartości. Zastąpił go Maciej Jabłoński (późniejszy wiceminister rolnictwa). Zeznając w sądzie Lepper oświadczył, że podejrzewa prowokację w sprawie szefa jego gabinetu i nie wyklucza, że podejrzane pliki "podrzucono" do jego laptopa, by uderzyło to w samego Leppera.

Nie wszystkie zarejestrowane przez CBA podsłuchy rozmów Ryby i K. oraz Jabłońskiego i Leppera są jawne. Tajne pozostają nagrania z samego początku akcji, gdy CBA "zarzucało sieć" na biznesmenów i z jej zakończenia, czyli początku lipca 2007 r.

W wyniku akcji CBA z 6 lipca 2007 r. Ryba i Andrzej K. zostali zatrzymani. Szef CBA Mariusz Kamiński mówił wtedy, że Biuro dostało wiarygodną informację, iż są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt za łapówkę. Agenci CBA podali się za biznesmenów zainteresowanych transakcją i negocjowali stawkę łapówki z Rybą i K.

W końcowej fazie akcji doszło do przecieku. 6 lipca Lepper miał się spotkać z Rybą, ale spotkanie odwołał. K., który w tym czasie w hotelu przeliczał pieniądze dostarczone przez agentów CBA, zadzwonił do Ryby. Prawdopodobnie został ostrzeżony, bo opuścił hotel; wtedy obu ich zatrzymano. Przeciek z akcji bada stołeczna prokuratura. (PAP)

wkt/ bno/ mow/

prawo
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)