Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera LFO: W. Kaczmarek będzie ponownie sądzony

0
Podziel się:

B. minister gospodarki w rządzie SLD Wiesław Kaczmarek będzie ponownie
sądzony w ubocznym wątku afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza. W poniedziałek Sąd Apelacyjny w
Warszawie uwzględnił apelację prokuratury i z powodów formalnych uchylił uniewinniający wyrok sądu
I instancji.

B. minister gospodarki w rządzie SLD Wiesław Kaczmarek będzie ponownie sądzony w ubocznym wątku afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza. W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił apelację prokuratury i z powodów formalnych uchylił uniewinniający wyrok sądu I instancji.

Spółka LFO, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki w Mielcu 32 mln dolarów kredytu od konsorcjum bankowego. Gwarancji w 60 proc. udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka wykorzystała z kredytu 21 mln zł, ale zamiast fabryki wybudowano tylko dwie hale, produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały od Skarbu Państwa jako poręczyciela prawie 61 mln zł.

Po raporcie NIK w tej sprawie Kaczmarek został w 2005 r. oskarżony przez tarnobrzeską prokuraturę o to, że jako minister gospodarki w rządzie Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię dla wsparcia finansowego LFO. Według prokuratury opinia zdecydowała o przyznaniu poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do jego celowości, wskutek istnienia "dużego ryzyka inwestycyjnego". W 2002 r. Urząd Ochrony Państwa opowiadał się, wobec niewiarygodności inwestora, za wycofaniem gwarancji.

W procesie, który zaczął się w 2006 r. przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga, Kaczmarek nie przyznawał się do zarzutu, za który groziło mu do 5 lat więzienia. Prokurator wnosił dla niego o karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata, 50 tys. grzywny i 5 lat zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w administracji. Podsądny i jego obrona chcieli uniewinnienia.

W kwietniu br. Kaczmarek został uniewinniony. Sąd uznał, że opinia Kaczmarka nie zawierała nieprawdy i nie była decydująca dla poręczenia, bo najważniejsza była opinia ministra finansów. "Czy można było w 1997 r. przewidzieć, że LFO nie spłaci kredytu?" - pytał retorycznie sędzia Piotr Janiszewski. Sąd przyjął, że nie można też uznać, by było jakieś porozumienie miedzy ministrem a spółką LFO.

"Gdybym miał komentować całą sprawę, to musiałoby być to polityczne, a tego chcę uniknąć, bo +grupa hakowa+ nie spoczęła na laurach" - mówił Kaczmarek PAP po wyroku SO. Przyznał, że ma na myśli b. ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego. "On odegrał w tej sprawie kluczową negatywną rolę, by przesłonić swoje szkodnictwo, bo zrobił wszystko, by LFO skończyło się plajtą" - dodał.

Prokuratura złożyła apelację, wnosząc o uchylenie wyroku uniewinniającego i zwrot sprawy do I instancji. W apelacji zarzucono SO błędy, m.in. niezaliczenie jako dowodu protokołu przesłuchania ze śledztwa Zygmunta N., głównego oskarżonego w aferze. Wyrok jest słuszny - przekonywał w SA obrońca mec. Czesław Jaworski. Według niego, prokurator liczył, że przesłuchanie N. spowoduje, iż pojawią się informacje o wpływie spółki LFO na decyzję Kaczmarka. "Trudno mówić, by mój klient świadomie działał na korzyść tej spółki" - dodał adwokat.

SA uchylił wyrok. Za główne uchybienie SO uznano nieujawnienie na rozprawie wyjaśnień Zygmunta N. ze śledztwa w jego sprawie - będąc w niej podejrzanym, odmówił on zeznań jako świadek w procesie Kaczmarka. Według SA, SO powinien był wtedy ujawnić wyjaśnienia N. ze śledztwa i zaliczyć je w poczet dowodów - czego nie zrobił. Ponadto w ponownym procesie SO ma przyjrzeć się kwalifikacji prawnej czynu zarzuconego Kaczmarkowi przez prokuraturę.

To nie jedyne kłopoty Kaczmarka z prawem. Jest on jednym z dziesięciorga oskarżonych w procesie w sprawie wielomilionowych strat w spółkach zarządzających torami wyścigów konnych. Kaczmarek, sądzony za niedopełnienie obowiązków ministra skarbu w rządzie Leszka Millera od 2001 do 2003 r., nie przyznaje się do zarzutu, za który grozi mu do 3 lat więzienia. Oskarżeni twierdzą, że stali się ofiarą walki PiS z "układem".

W listopadzie br. b. wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner została uniewinniona od zarzutu niedopełnienia obowiązków przez parafowanie w 1997 r. projektu umowy o poręczeniu dla LFO. Sąd Okręgowy w Warszawie ocenił, że nie działała umyślnie, a ryzyko inwestycyjne "zostało źle ocenione przez banki". Oskarżona wyjaśniała, że budowa LFO mogła przynieść Polsce korzyści, m.in. wzbogacenie gospodarki o nowe technologie, szansę na zatrudnienie dla bezrobotnych w regionie. "Przemawiało to za udzieleniem poręczenia" - mówiła Wasilewska-Trenkner, której groziło do 10 lat więzienia. Prokuratura ma apelować.

17 lutego 2010 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie ma ruszyć proces b. szefów LFO Zygmunta N. i Włodzimierza W. Nie przyznają się oni do zarzutów, za które grozi do 10 lat więzienia.

Zygmunta N. oskarżono m.in. o wyłudzenie ponad 21 mln dolarów kredytów na budowę LFO, przywłaszczenie ponad 8 mln dolarów, usiłowanie wyłudzenia 11 mln dolarów kredytów i poświadczenie nieprawdy. W lipcu br. - po wpłaceniu 2 mln zł kaucji - opuścił on areszt, gdzie spędził dwa lata. Włodzimierz W. - biznesmen, do znajomości z którym przyznaje się Aleksander Kwaśniewski - jest oskarżony o przywłaszczenie mienia LFO wartości ok. 3 mln dolarów, pomoc w ukryciu mienia z przestępstwa i "pranie brudnych pieniędzy". W. spędził w areszcie kilka miesięcy; wyszedł na wolność w listopadzie 2007 r. za kaucją 500 tys. zł.

W 2007 r., wobec "braku znamion czynu zabronionego", prokuratura w Tarnobrzegu umorzyła śledztwo w sprawie rzekomych nacisków otoczenia prezydenta A. Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom. O takich naciskach mówił w 2004 r. minister zdrowia w rządzie Millera Mariusz Łapiński. Twierdził, że namawiano go, by to resort dokończył inwestycję, co miałoby "zdjąć odpowiedzialność" z Włodzimierza W. Według Łapińskiego, w spotkaniach miał brać udział m.in. Włodzimierz W., Marek Ungier - szef gabinetu prezydenta, Marek Wagner - szef kancelarii premiera Millera i Zbigniew Siemiątkowski - szef Agencji Wywiadu. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent.

"Pan Łapiński nie jest z natury rzeczy dla mnie osobą wiarygodną, a w sprawie LFO nie mam sobie nic do wyrzucenia" - mówił Kwaśniewski. Zeznając w śledztwie w 2006 r. powiedział, że "wiedzę o sprawie LFO czerpał w zasadzie z gazet". Przyznał, że Włodzimierz W. jest jego znajomym, ale "jako człowiek dorosły działał na własny rachunek".(PAP)

sta/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)