Australijska armia, której żołnierze wchodzą w skład sił NATO w Afganistanie, wyraziła w niedzielę głębokie ubolewanie z powodu śmierci dwóch kilkuletnich chłopców zabitych w operacji na południu Afganistanu. Operację tę potępił prezydent Hamid Karzaj.
"Bardzo ubolewamy, że siły międzynarodowe NATO w Afganistanie są odpowiedzialne za niezamierzoną śmierć dwóch małych Afgańczyków w czasie operacji" - zapewnił w niedzielę australijski generał David Hurley. Dodał, że jest zbyt wcześnie, by precyzyjnie ustalić, jak potoczyły się wydarzenia w czwartek 28 lutego i kto jest za nie odpowiedzialny.
Chłopcy zostali omyłkowo wzięci za rebeliantów w czasie operacji w północno-zachodniej części prowincji Uruzgan - tłumaczył dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie amerykański generał Joseph Dunford, który przekazał "osobiste przeprosiny" rodzinom dzieci. Zapewnił, że siły międzynarodowe "przyjmują pełną odpowiedzialność za tę tragedię".
Według gubernatora prowincji Uruzgan zginęli dwaj chłopcy w wieku 7 i 8 lat, którzy wypasali bydło.
Śmierć chłopców może doprowadzić do dalszego zaostrzenia stosunków między siłami międzynarodowymi a władzami w Kabulu. Prezydent Hamid Karzaj podkreślił w oświadczeniu, że "wojna z terrorystami nie może przebiegać w domach i afgańskich wioskach". Przekazał "szczere kondolencje" rodzinom ofiar.
Wioskę, z której pochodzili chłopcy, w sobotę odwiedziła grupa śledczych afgańskich i reprezentujących ISAF. Spotkali się z tamtejszą starszyzną.
W prowincji Uruzgan stacjonują siły australijskie.
18 lutego Karzaj zgodnie z zapowiedzią wydał dekret zabraniający afgańskim siłom bezpieczeństwa zwracania się do sił międzynarodowych o wsparcie z powietrza podczas operacji na terenach zamieszkanych. Kabul wielokrotnie uskarżał się, że w nalotach sił międzynarodowych ginie ludność cywilna. (PAP)
ksaj/ ura/
13322212 13322173 13323615 arch.