Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afganistan: Kto po Karzaju? - na pół roku przed wyborami prezydenckimi

0
Podziel się:

Jeszcze tylko pół roku panowania zostało prezydentowi Hamidowi Karzajowi u
władzy w Kabulu. W Afganistanie rozpoczęła się walka o schedę po ustępującym prezydencie.

Jeszcze tylko pół roku panowania zostało prezydentowi Hamidowi Karzajowi u władzy w Kabulu. W Afganistanie rozpoczęła się walka o schedę po ustępującym prezydencie.

Na przywódcę namaścili Karzaja Amerykanie, którzy jesienią 2001 r. najechali zbrojnie na Afganistan i obalili panujących tam od 1996 r. talibów. W grudniu 2001 r. objął rządy jako premier, a od 2002 r. jako tymczasowy prezydent. W 2004 r. wygrał w pierwszych w historii Afganistanu wyborach prezydenckich, a pięć lat później powtórzył swój sukces. Na dłuższe panowanie nie pozwala 56-letniemu Karzajowi konstytucja, ograniczająca liczbę prezydenckich kadencji do dwóch.

Wybory nowego prezydenta odbędą się 5 kwietnia, a walka o władzę zaczęła się w tym tygodniu, odkąd pretendenci mogą się zgłaszać do komisji wyborczej. Mają czas do 6 października, by zarejestrować się, wnieść opłatę miliona afgani (ok. 20 tys. dolarów) oraz przedstawić listy z podpisami co najmniej 100 tys. zwolenników. W listopadzie zostanie ogłoszona oficjalna lista kandydatów, a w grudniu rozpocznie się wyborcza kampania.

Najpoważniejsi pretendenci do władzy ujawnią się jak zwykle w ostatniej chwili, by nie zdradzić zawczasu swoich zamiarów, wybadać sytuację, znaleźć sprzymierzeńców i zawrzeć sojusze dające nadzieję na wygraną.

Nowy prezydent, podobnie jak Karzaj, wywodzić się będzie zapewne spośród Pasztunów, stanowiących prawie połowę 30-milionowej ludności Afganistanu i zamieszkujących południe i wschód kraju. Z wyjątkiem dwóch Tadżyków (Bacza-je Saghao w 1923 r. oraz Burhanuddin Rabbani w latach 1992-96) pozostali afgańscy władcy, królowie, komunistyczni sekretarze, prezydenci, a nawet talibowie byli Pasztunami.

Mimo powszechnej niemal zgody w sprawie pasztuńskiego pochodzenia przyszłego afgańskiego władcy, już latem Afganistan podzielił się na rywalizujące ze sobą polityczne obozy, które na prezydenckim fotelu w Kabulu zamierzają usadzić własnego faworyta. Jak zwykle w Afganistanie, polityczne podziały niewiele mają wspólnego z partyjnymi afiliacjami czy programami, za to nakładają się na podziały regionalne i etniczne.

Już pod koniec sierpnia powstał Wyborczy Sojusz Afganistanu, zawiązany przez przywódców ludów z północy i centrum kraju - Tadżyków (30 proc. ludności), Uzbeków (10 proc.) i Hazarów (10 proc.). W latach 90. większość z nich należała do Sojuszu Północy, partyzanckiej partii, która jako jedyna walczyła w Afganistanie z talibami i wspierającą ich Al-Kaidą.

Wśród przywódców nowego Sojuszu znaleźli się ci sami starzy przywódcy: Tadżycy Ahmad Zia Massud i Atta Mohammad Nur, pół-Tadżyk, pół-Pasztun dr Abdullah, Uzbek Abdul Raszid Dostum, Hazar Mohammed Mohakek.

Naturalnym kandydatem Sojuszu w wyborach mógłby się wydawać jeden z jego weteranów, dr Abdullah, który w 2009 r. startował i przegrał w wyborach prezydenckich z Karzajem. Przywódcy Sojuszu, by zwiększyć swoje wyborcze szanse, próbują jednak znaleźć innego kandydata, Pasztuna. Żaden z doproszonych do Sojuszu pasztuńskich przywódców na razie nie przyjął jednak oferty.

Większość z nich wstrzymuje się z odpowiedzią, licząc, że trafi im się propozycja od mocniejszej koalicji, takiej jak choćby zawiązane na początku września Forum Porozumienia Narodowego. Założył je pasztuński polityk Pir Sajed Iszak Gailani, dziedzic wpływowej politycznej dynastii z Ghazni. Ale choć Forum, a także powstały kilka dni później Sojusz Ludów Wschodniego Afganistanu odwołują się do pasztuńskiej solidarności, im także nie udało się namówić już dziś do kandydowania któregoś z najważniejszych przywódców Pasztunów.

Wśród nich wymienia się zwykle starszego brata obecnego prezydenta Abdula Kajuma Karzaja, byłego ambasadora USA w Afganistanie i Iraku, wywodzącego się z Afganistanu Zalmaja Chalilzada, byłego ministra spraw wewnętrznych Hanifa Atmara, a także byłego partyzanckiego komendanta Abdura Raba Rasula Sajjafa. Z tym ostatnim na stanowisku prezydenta ogromny ból głowy mieliby przywódcy Zachodu. W latach 80. to właśnie Sajjaf ściągnął bowiem do Afganistanu na wojnę z Rosjanami arabskich ochotników z Osamą bin Ladenem na czele.

Wśród kandydatów do prezydentury wymienia się też często szefa dyplomacji, 70-letniego Zalmaja Rasula, który jako polityk niezwiązany z żadną ze starych politycznych frakcji i trzymający z dala od pałacowych intryg mógłby się okazać najlepszym, kompromisowym kandydatem dla wszystkich.

O Zalmaju Rasulu w afgańskiej stolicy mówi się, że mógłby liczyć na poparcie samego Karzaja, który nie może być dalej prezydentem, ale chce mieć wpływ na wybór następcy, a w potem odgrywać w afgańskiej polityce rolę szarej eminencji. Aby uczynić przyszłego prezydenta swoim dłużnikiem, już dziś po cichu obiecuje on poparcie rozmaitym pasztuńskim przywódcom i zniechęca ich do przyjmowania ofert którejś z nieprzyjaznych Karzajowi wyborczych koalicji.

Wojciech Jagielski (PAP)

wjg/ akl/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)