Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oskarżył w poniedziałek o zabicie czterech cywilów oddziały NATO, które na południu kraju ostrzelały autobus zbliżający się do wojskowego konwoju.
"Ostrzelanie autobusu jest sprzeczne z zobowiązaniami NATO do chronienia cywilów i nie da się go w żaden sposób usprawiedliwić" - powiedział afgański prezydent, "stanowczo potępiając" to zdarzenie.
Doszło do niego w poniedziałek na głównej drodze prowincji Kandahar, kiedy cywilny autobus zbliżył się do konwoju międzynarodowych sił ISAF. Zginęły cztery osoby, w tym kobieta i dziecko. 12 spośród 18 rannych pasażerów autobusu zostało przewiezionych do wojskowego szpitala - poinformowało w komunikacie biuro gubernatora prowincji. Okoliczności, w jakich żołnierze otworzyli ogień, nie opisano.
NATO, które wyraziło "głęboki żal" w związku z ostrzelaniem autobusu, wdrożyło dochodzenie w tej sprawie.
Zdarzenie wywołało antyamerykańskie protesty w mieście Kandahar, w którym trzech zamachowców-samobójców zaatakowała siedzibę lokalnego biura bezpieczeństwa narodowego. Zamachowcy zostali zastrzeleni przez siły bezpieczeństwa. Rannych zostało czterech agentów wywiadu i sześciu cywili, w tym nauczyciel z pobliskiej szkoły - podał szef władz prowincji Kandahar Ahmad Wali Karzaj, który jest bratem prezydenta.
Tłum Afgańczyków zablokował główną drogę wylotową z miasta, paląc opony, skandując: "Śmierć Ameryce" i nawołując do obalenia prezydenta Karzaja, który pochodzi z Kandaharu.(PAP)
klm/ kar/
6022000 6021837 622409