Co najmniej 10 osób - w tym jeden amerykański żołnierz - zginęło w eksplozji pod bramą bazy wojskowej Bagram w Kabulu. Przebywał w niej wiceprezydent Dick Cheney.
Nie podano narodowości zabitych żołnierzy. Agencja AFP cytuje jednak wypowiedź szefa okręgu Bagram Kabira Ahmada, który powiedział, iż w zaatakowanym punkcie służbę wartowniczą pełnią amerykańscy żołnierze. Informacji tej nie potwierdził jednak rzecznik dowództwa USA w Bagram, który przyznał tylko, że w zamachu "rannych zostało kilku zagranicznych żołnierzy".
Wcześniej afgańskie źródła informowały o 18-20 zabitych, w tym
trzech żołnierzach koalicji międzynarodowej. Wciąż nie jest znana dokładna liczba ofiar.
Przebywający w bazie w momencie eksplozji wiceprezydent USA Dick Cheney, który tu spędzał noc, nie ucierpiał w wybuchu - zapewniła jego rzeczniczka Lea Anne McBride.
Ugrupowanie afgańskich radykałów islamskich - talibów - przyznało się do zamachu.