Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

AFP:Po okresie wielkich wyrzeczeń, na Litwie oczekuje się zwrotu na lewo

0
Podziel się:

Korzystne dla lewicowej opozycji sondaże przedwyborcze wskazują, że
zmęczeni bezprecedensową polityką wyrzeczeń Litwini skłonni są ukarać w niedzielnych wyborach
parlamentarnych konserwatywną koalicję, która rządzi krajem od 2008 roku - pisze agencja AFP.

Korzystne dla lewicowej opozycji sondaże przedwyborcze wskazują, że zmęczeni bezprecedensową polityką wyrzeczeń Litwini skłonni są ukarać w niedzielnych wyborach parlamentarnych konserwatywną koalicję, która rządzi krajem od 2008 roku - pisze agencja AFP.

Wobec kryzysu wielu Litwinów szukało wyjścia w emigracji, przede wszystkim do Wielkiej Brytanii, Norwegii i Islandii. W ciągu dziesięciu lat z kraju wyjechało ponad 400 tys. osób, a liczba ludności Litwy spadła poniżej symbolicznej granicy 3 milionów - przypomina AFP na wstępie swego swej korespondencji przedwyborczej z Wilna.

W chwili najgłębszego światowego kryzysu, w 2009 r. litewska gospodarka skurczyła się o 14,8 proc. - przypomina dalej AFP. Drakońskie posunięcia oszczędnościowe rządu Andriusa Kubiliusa pozwoliły Litwie powrócić w 2010 r. na drogę wzrostu. Według przewidywań Ministerstwa Finansów, w roku 2012 wzrost PKB powinien osiągnąć 2,5 proc., a od początku tego roku zaczęło maleć bezrobocie.

Jednak ta dobra sytuacja makroekonomiczna nie wydaje się satysfakcjonować społeczeństwa litewskiego, które bezpośrednio dotknęły cięcia w wydatkach publicznych. Architekt tej polityki, Andrius Kubilius, stał się w kraju jedną z najbardziej niepopularnych postaci. Jego partia konserwatywna, która w ustępującym parlamencie dysponuje 43 spośród 141 mandatów, może uzyskać w niedzielnych wyborach - według wrześniowych sondaży Instytutu Vilmorus - nie więcej, niż 12 proc. głosów - pisze AFP.

"Ludzie są zmęczeni polityką wyrzeczeń. Obecna poprawa w gospodarce następuje zbyt późno i nie jest tak bardzo odczuwalna. Rynek wewnętrzny jest wciąż bardzo nieruchawy, a płace nie osiągnęły poziomu sprzed kryzysu" - powiedział AFP Tomas Janeliunas, redaktor serwisu politycznego miesięcznika IQ/The Economist.

Według sondaży Instytutu Vilmorus, na który powołuje się AFP, partia socjaldemokratyczna Algirdasa Butkieviciusa, byłego ministra finansów i transportu, może zdobyć w niedzielę 23 proc głosów, zaś Partia Pracy, na czele której stoi Wiktor Uspaskich, deputowany europejski i kontrowersyjny biznesman rosyjskiego pochodzenia - może liczyć na 21 proc.

Te dwie partie opozycyjne są w stanie utworzyć nowy rząd koalicyjny. Wśród innych składanych obietnic, zapowiadają one podniesienie płacy minimalnej do 1 509 litów (437 euro), wprowadzenie podatku progresywnego od dochodów oraz "zresetowanie" stosunków z Rosją, podminowanych obecnie wskutek litewskiego żądania odszkodowań za 50 lat sowieckiej okupacji i wystąpienia Litwy do sądu arbitrażowego przeciwko Gazpromowi, który każe jej płacić zbyt drogo - jej zdaniem - za dostawy gazu.

Euro pozostaje dla socjaldemokratów priorytetem, tak samo jak dla obecnego rządu.

"Litwa nie ma innego wyboru. Możliwym terminem jest rok 2015, ale zobaczymy, jak kraje strefy euro rozwiążą swoje problemy finansowe" - powiedział w rozmowie z AFP Algirdas Butkievicius.

Broniąc rezultatów swych rządów, Kubilius twierdzi, że "pierwszą rzeczą, która należy zrobić, aby wejść na drogę wzrostu, jest zastosowanie oszczędności budżetowych i uporządkowanie systemu finansów".

Według kryteriów Maastricht, litewski deficyt finansów publicznych powinien wynieść około 3 proc. PKB.

Przygotowany przez ustępujący rząd budżet na rok przyszyły nie pozostawia wielkiego pola manewru partiom, które zwyciężą w niedzielnych wyborach - konkluduje AFP i dodaje, że ważnym wydarzeniem dla Litwy będzie jej prezydencja w Unii Europejskiej, która zaczyna się w lipcu 2013 roku. (PAP)

ik/ ala/

12402367

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)