Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afryka - niegościnna kolebka międzynarodowego terroryzmu

0
Podziel się:

W Afryce Osama bin Laden wpadł na pomysł utworzenia "Terrorystycznej
Międzynarodówki", Arabowie z Afryki stali się jej pierwszymi żołnierzami i to w Afryce dokonali
pierwszych ataków przeciw Zachodowi. Tymczasem w Afryce Al-Kaida nigdy się nie rozpanoszyła.

W Afryce Osama bin Laden wpadł na pomysł utworzenia "Terrorystycznej Międzynarodówki", Arabowie z Afryki stali się jej pierwszymi żołnierzami i to w Afryce dokonali pierwszych ataków przeciw Zachodowi. Tymczasem w Afryce Al-Kaida nigdy się nie rozpanoszyła.

Na początku lat 90. Sudan był rządzony przez wojskowych i sprzymierzonych z nimi muzułmańskich fanatyków. Dzięki temu doskonale nadawał się na miejsce wygnania dla bin Ladena, wydalonego wtedy z Arabii Saudyjskiej, i jego prywatnej armii arabskich ochotników, którzy wrócili ze świętej wojny przeciwko Armii Radzieckiej w Afganistanie. Osama musiał wyjechać z ojczystej Arabii Saudyjskiej, bo naraził się rodzinie panującej, oskarżając ją o wysługiwanie się Amerykanom. W gościnnym Sudanie Osama wpadł na pomysł utworzenia Al-Kaidy, światowego stowarzyszenia dżihadystów, którzy po wygranej świętej wojnie z komunistycznym Wschodem zamarzyli o triumfie także nad Zachodem.

Pierwszymi żołnierzami Osamy stali się weterani afgańskiej wojny, Arabowie z Maghrebu, dla których ucieczka z kraju była jedynym sposobem na ocalenie przed prześladowaniami miejscowych tyranów. Partyzanckie przydomki zdradzały ich pochodzenie - "Al-Masri" pochodzili z Egiptu, "Al-Libbi" z Libii.

Afryka wydawała się doskonałą kolebką dla "Międzynarodówki Terrorystycznej". Ten kontynent, zamieszkany przez ponad 350 mln muzułmanów, nie miał dla Zachodu strategicznego znaczenia. Tymczasem słabe i skorumpowane państwa afrykańskie nadawały się na bezpieczne kryjówki i cele, a ich ogromne obszary i kiepsko strzeżone granice pozwalały na łatwą ucieczkę.

Pierwszym afrykańskim polem bitwy dla bojowników Osamy stała się Somalia. Według amerykańskiego wywiadu Al-Kaida pomogła wyszkolić się somalijskim partyzantom Mohammeda Farraha Aidida, którzy w 1993 r. w ulicznej bitwie w Mogadiszu zabili 18 amerykańskich żołnierzy i zestrzelili ich dwa bojowe śmigłowce. Incydent ten doprowadził do rejterady wojsk USA i ONZ z całej Somalii.

Również w Somalii szkolili się zamachowcy Al-Kaidy, którzy w sierpniu 1998 r. wysadzili w powietrze ambasady USA w Kenii i Tanzanii. W zamachach, postrzeganych jako oficjalne wypowiedzenie wojny Zachodowi przez Osamę, straciło życie prawie 250 osób, a za herszta spisku uznano Komoryjczyka Fazula Abdullaha Mohammeda, który w 2007 r. zginął z rąk Amerykanów w Somalii. W odwecie za zamachy na ambasady Amerykanie dokonali rakietowych ataków na Sudan i Afganistan, dokąd w 1996 r. przeniósł się Osama bin Laden.

Bin Laden zdecydował się na przeprowadzkę do Afganistanu, gdzie władzę przejęli talibowie, bo Afryka bez entuzjazmu odniosła się do jego apelu o świętą wojnę przeciwko Zachodowi. Jego emisariusze bez skutku podburzali muzułmanów w Kenii, Tanzanii, Malawi, Senegalu, Mauretanii i Czadzie.

Afrykanie odrzucali radykalną, salaficką odmianę islamu. Bardziej przemawiał do nich łagodniejszy i bardziej tolerancyjny sufizm. Nie podzielali też nienawiści Osamy do Zachodu, a jego arabskim wojownikom nawet w Somalii nie udawało się wmieszać się w tłum, by zostać uznanym za swojego.

Choć liczba Afrykanów przechodzących z chrześcijaństwa na islam zwiększa się z każdym rokiem, afrykańska, czarna odmiana islamu różni się od bliskowschodniej tak bardzo, że na jej określenie dr Shamil Jeppie, specjalizujący się w historii muzułmanów w Afryce na uniwersytecie w Kapsztadzie, używa terminu "islam zafrykanizowany".

Po terrorystycznym ataku na Amerykę z 11 września 2001 roku i odwetowej inwazji Amerykanów na Afganistan Zachód spodziewał się, że pozbawione hindukuskich kryjówek Al-Kaida spróbuje ewakuować się do Afryki. Wśród możliwych kolejnych pól bitewnych w wojnie przeciwko Al-Kaidzie zaczęto wymieniać Somalię.

Pogrążona w anarchii i wojnie domowej Somalia stała się wielkim bazarem broni, portem przemytniczym i punktem przerzutowym dla ściganych wywrotowców, ale nawet gdy przez kilka miesięcy w 2006 roku rządzili nią miejscowi talibowie, nie została przejęta przez Al-Kaidę jak kiedyś Afganistan. Na wszelki wypadek Amerykanie namówili zaprzyjaźnioną Etiopię, by najechała na Somalię i obaliła tamtejszych talibów, a sami rozmieścili półtora tysiąca żołnierzy w Dżibuti i utworzyli tam wielką bazę dla bezzałogowych samolotów szpiegowskich, które patrolują Róg Afryki oraz ostrzeliwują z rakiet somalijskich talibów i ich arabskich gości.

Po zamachach w Madrycie w 2004 roku Amerykanie zaniepokoili się działającą na Saharze filią Al-Kaidy. Aby ją zwalczać, instruktorzy z USA zaczęli szkolić i zbroić rządowe wojska w Senegalu, Mauretanii, Mali, Nigrze, Nigerii, Czadzie, Algierii, Tunezji i Maroku. Ostatnio USA zbudowały bazy bezzałogowych samolotów szpiegowskich w Burkinie Faso i Mauretanii - by kontrolować region Sahelu, w Dżibuti, na Seszelach, w Kenii i Etiopii - by patrolować Afrykę wschodnią, oraz w Południowym Sudanie - by mieć oko na Sudan, Ugandę i Demokratyczną Republikę Konga.

Choć w ostatnich latach w Afryce wyrosły filie Al-Kaidy w regionie Sahary i Sahelu, w Somalii i Nigerii, a wiosną także w Mali, po śmierci Osamy bin Ladena stworzona przez niego organizacja ze scentralizowanej "Terrorystycznej Międzynarodówki", nastawionej na wojnę z Zachodem, coraz bardziej rozpada się w luźną konfederację ugrupowań, z lokalnymi, nie globalnymi celami, a łączy je wyłącznie wiara w skuteczność terroryzmu jako sprawdzonego przez Al-Kaidę oręża wojennego.

Wojciech Jagielski (PAP)

wjg/ akl/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)